Cygan, Fryzjer, Gekon, Kapeć. Gangsterzy z Wrocławia strzelali, wymuszali haracze, zabijali z zimną krwią
Leszek C.
Ten Mistrz Świata w boksie najwyraźniej źle spożytkował swój zapał do walki. Już w pierwszej dekadzie lat 90. rozpoczął pionierską działalność w zakresie przestępczości zorganizowanej we Wrocławiu.
Należał do stowarzyszenia ochroniarzy klubów tanecznych. To on kierował światem "bramkarzy", obstawiając wejścia wielu wrocławskich dyskotek, agencji towarzyskich i salonów gier. Sam prowadził przy tym własny lokal w "Pałacyku" przy ul. Kościuszki.
To w tej dyskotece rozegrała się prawdziwa wojna gangsterów, gdy na wrocławskie "stowarzyszenie" ruszyły gangi ze Szczecina i Warszawy, chcące przejąć ich biznesy. Na szczęście obeszło się bez strzelaniny, choć sama scena przypominała film sensacyjny.
Wrocławscy ochroniarze działali jak mafia, przejmując kolejne lokale, by móc w nich m.in. handlować narkotykami. To niejednokrotnie wiązało się z koniecznością użycia siły, bez rękawic i nie w ringu.
Leszkowi C. nigdy jednak nie udało się udowodnić udziału w jakimkolwiek ciężkim przestępstwie. Został skazany na 5 lat więzienia, a po odsiedzeniu połowy, wyszedł na wolność.
Mówi się, że prowadzi uczciwy biznes, nie związany z dyskotekami, czy nawet boksem.