Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okręgówka nigdy nie będzie ekstraklasą, a piwo się wylało, bo w wolnej Polsce nie wolno dyskutować

Arkadiusz Franas
Człowiek, którego prawdziwe imię to Arystokles, choć nam znany jest jako Platon, kiedyś orzekł: "Ten, kto wymyślił piwo, był mędrcem". Chyba wiedział co mówi, bo sam mędrcem był niezwykłym.

Niestety, ostatnio napój ten stał się narzędziem walki ideologiczno-politycznej i ku rozpaczy wielu smakoszy, ileś tam litrów trafiło bezpośrednio do kanalizacji. A nie, jak to zwykle bywa, przy pomocy ludzkich nerek i całej reszty układu moczowego...

Powód? Jeden z polskich browarników w sposób mało elegancki sprzeciwił się byłemu bokserowi Dariuszowi Michalczewskiemu, który poparł żądania środowisk homoseksualnych w sprawie małżeństw i możliwości adopcji przez takie pary dzieci. Właściciel kilku browarów chyba zbyt impulsywnie i na pewno zbyt wulgarno-obrazowo wyraził swój sprzeciw. Dlatego nie zdradzę dokładnie, w jaki. Na to środowiska tzw. "tolerancyjne" (zaraz wyjaśnię, skąd ten cudzysłów) zorganizowały bojkot piw produkowanych przez owego pana i demonstracyjnie wylano kilka butelek. Efekt? Podobno sprzedaż produktów owych browarów wzrosła...

Już słyszę tłumaczenie, że to dowód na to, iż Polacy są homofobami i ludźmi nietolerancyjnymi. Nie, choć i tacy się zdarzają. Nie znam browarnika i może faktycznie jest złym człowiekiem, a może nie... Myślę, że jest ofiarą nowych czasów, czyli dyktatury jednej myśli wpajanej przez tzw. opiniotwórcze środowiska, a ustalonej wg leninowskiej zasady: kto nie z nami, ten przeciw nam. Czyli tolerujemy tylko jeden pogląd. I stąd cudzysłów.

Byłem na spotkaniu towarzyskim, na którym pojawił się temat małżeństw homoseksualnych. Nagle jeden z uczestników biesiady kiwa na mnie, dając do zrozumienia, że coś chce mi powiedzieć na ucho. Pełna konspira. Może o tym, że ktoś stówy mu nie oddał... Albo... nie dość, że dziadek Tuska był w Wehrmachcie, to jeszcze jego nieślubna cioteczna stryjenka służyła w Afrika Korps... A tu słyszę szeptem wypowiedzianą deklarację: nie jestem za bardzo tolerancyjny... I patrzy na mnie, czy go zjem na surowo. A ponieważ nie zagryzłem, to dodaje: - Dla mnie to nie jest normalne, że dwóch facetów ma dziecko. Niech sobie żyją jak chcą, ale to mi nie pasuje - słyszę. - Z jakichś powodów natura tego nie chciała. A poza tym zobacz paranoję. Ci co są tacy niby nowocześni są też ekologiczni. Jedzą marchewki uprawiane bez nawozu, jak natura chciała. To marchewka według natury, a dziecko nie? - zawiesił głos. Ja to i w naturalne marchewki nie wierzę. Bo takich nie ma. Bywają na detoksie. Ten proces poszedł już daleko i w którymś pokoleniu warzywko było wspomagane lub modyfikowane genetycznie. Ale najbardziej mnie przestraszyło, że ten człowiek, który nie miał w sobie grama nienawiści do homoseksualistów, czuł, że poglądy musi wyrażać szeptem... Źle się dzieje.

A co pan myślisz o powrocie Schetyny - zagadnął mnie tym razem taksówkarz. Co tu myśleć. Kosmos? Nie do końca. Przypomniał mi się 1983 rok i mecz pucharowy trzecioligowej Lechii Gdańsk ze słynnym Juventusem Turyn, w którym wtedy grali Platini i Boniek. We Włoszech 7:0 dla gospodarzy, u nas tylko 3:2, choć gdańszczanie w pewnym momencie prowadzili 2:1. Włosi wygrali bez wysiłku. Grzegorz Schetyna też. Niewiele zrobił i znów na szczycie, a harcownicy z dolnośląskiej PO z ekipy Jacka Protasiewicza nakombinowali się do bólu i... udowodnili, że okręgów-ka nigdy nie sprosta w poważnych rozgrywkach ekstraklasie. Stan umysłu? Juventusem się nie bywa, Juventusem się jest. I to bez względu na sympatie polityczne czy personalne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska