Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odesłali umierającego chłopca, bo we Wrocławiu brakuje neurochirurgów?

Weronika Skupin, Agata Grzelińska
Szpital przy Borowskiej
Szpital przy Borowskiej Janusz Wójtowicz
Nie milkną echa śmieci 8-letniego Bartka, który został odesłany ze szpitala przy ul. Borowskiej. Czy lekarze sami sobie, wbrew obowiązującym przepisom, zrobili grafik dyżurów? Jak mówi NFZ, każdy SOR ma przyjmować pacjentów wymagających pilnej interwencji medycznej. Urząd wojewódzki, który zaakceptował grafik dyżurów wyjaśnia jednak, że było to konieczne przez brak neurochirurgów.

Lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego przy ul. Borowskiej we Wrocławiu po odesłaniu do innego szpitala ośmioletniego Bartka tłumaczyli, że nie pełnili akurat dyżuru neurochirurgicznego. Chłopiec był w stanie ciężkim, zmarł w szpitalu przy ul. Weigla.

Wrocław: Szpital nie przyjął 8-latka rannego w wypadku. Dziecko zmarło

Już od samego początku Narodowy Fundusz Zdrowia tłumaczył, że placówki posiadające Szpitalny Oddział Ratunkowy powinny bezwzględnie przyjąć osobę wymagającą pomocy medycznej, a dyżury to wewnętrzne ustalenie szpitali. Nie mówiąc o tym, że lecznica przy Borowskiej jest centrum urazowym, gdzie mają trafiać najcięższe przypadki, a sprzęt jest tam najnowocześniejszy.

Edward Kostecki, dyrektor Wydziału Polityki Społecznej w Dolnośląskim Urzędzie Wojewódzkim wyjaśnia, skąd wziął się grafik dla dyżurów neurochirurgicznych. Początek sprawy sięga roku 2011, gdy narodził się program leczenia udarów mózgowych, które po zawałach są drugą najczęstszą przyczyną zgonów. Postanowiono, że we wszystkich oddziałach udarowych w szpitalach na Dolnym Śląsku powinno być stosowane nowoczesne leczenie farmakologiczne za pomocą fidrynolizy. I to zostało wprowadzone.

Po drugie, że w każdym szpitalu, gdzie działa szpitalny oddział ratunkowy i tam, gdzie jest oddział neurochirurgiczny, musi być przez 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu możliwość leczenia operacyjnego.

– I okazało się, że jest problem. Brakuje neurochirurgów. SOR-y nie mogły zapewnić przez 7 dni w tygodniu 24 godziny na dobę dyżuru dwóch neurochirurgów w każdym szpitalu – tłumaczy Edward Kostecki. – Dlatego za zgodą profesora Jarmundowicza, konsultanta wojewódzkiego w dziedzinie neurochirurgii oraz całego grona dyrektorów szpitali i ordynatorów od oddziałów, ustalono, że tam, gdzie są braki kadrowe, wystarczy dyżur neurochirurga i chirurga ogólnego. Są jednak przypadki, gdy operację musi przeprowadzić dwóch neurochirurgów, dlatego ustalono ten dodatkowy grafik – wyjaśnia.

Jak mówi dyrektor Kostecki, najbardziej brakowało neurochirurgów w szpitalu Marciniaka. Tam jednak udało się skompletować już pełną kadrę i od 10 października grafik nie działa.

- Na tę chwilę każdy szpital z oddziałem ratunkowym we Wrocławiu ma pełną obsadę neurochirurgiczną, nie oznacza to jednak, że nadal nie należy się sprawie przyglądać – dodaje dyrektor Kostecki.

Dyrekcja szpitalu przy Borowskiej nie wyjaśnia, czy rzeczywiście po skonsultowaniu z nimi i dlaczego zapadły uzgodnienia o dyżurach. Nie tłumaczy także, czy ich zdaniem taki system był dobry lub wygodny, skoro wszystko działało w ten sposób za ich zgodą. – Zgodnie z komunikatem urzędu marszałkowskiego dyżury zostały odwieszone – mówi lakonicznie dyrektor szpitala ds. lecznictwa Bogusław Beck.

Postępowanie w sprawie śmierci chłopca prowadzi prokuratura. Na razie nie ujawnia nowych faktów, trwa gromadzenie i analiza akt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska