Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie zawsze Coca Cola, czyli wybieramy najgorsze reklamy

Jacek Antczak
Cukier krzepi, Coca Cola to jest to, No to Frugo. Niezłe hasła reklamowe?

Prawdopodobnie najlepsze na świecie. I nie dla idiotów. To dobre pomysły, a jeszcze lepszy mają smak.

Pierwsze wymyślił 70 lat temu (tak, tak, w 1931 roku) Melchior Wańkowicz. Drugie - Agnieszka Osiecka w stanie wojennym. Trzecie - Kot Przybora, syn Jeremiego.

I właśnie Przybora, chyba najlepszy polski copywriter, przypomina, że najważniejsza w reklamie jest ciekawa kombinacja sensu z wysmakowaną formą. Jeśli dodamy do tego prostotę przekazu (nie mylić z prostactwem), to z taką reklamą będzie jak z Kasią. Wszystko nam się upiecze.

No tak, ale już żyjemy w czasach, kiedy reklamuje się wszystko i wszędzie. Wańkowiczów i Osieckich już nie ma, a genialni mistrzowie słowa i obrazu bardzo dużo kosztują.

NAJGORSZE REKLAMY - zobacz filmy i zdjęcia

Specjaliści od komunikacji społecznej, ściślej od communication design, z Uniwersytetu Wrocławskiego wymyślili przed rokiem, że będą pokazywać koszmar, w którym przyszło nam żyć . Wybiorą najgorsze reklamy roku. No i niestety mają w czym wybierać.

Piersiasta blondynka trzymająca w dłoniach serek i hasło "Od twarogu z Chojnic jeszcze nikt nie umarł" sprawiała, że uczestnicy ubiegłorocznej gali wręczania nagród... umierali ze śmiechu. Podobnie było z "boczkiem wartym zachodu", gdzie nad pejzażem skwarczącego mięsa zachodziło słońce i z kandydatem na prezydenta RP, który w swoim spocie wyjaśniał nam, ze na "świecie są miliardy ludzi, a każdy z nich jest człowiekiem".

Tyle, że to nie jest śmieszne. To znaczy jest, ale z zupełnie innych powodów, niż zamierzenia twórców tego rodzaju spotów czy bilboardów. Niestety zewsząd (telewizja, radio, internet, bilboardy, a nawet drobne szyldy) nieprawdopodobna fala kiczu, złego smaku i poczucia humoru... rodem spod budki z piwem.

Nie dziwmy się więc, że nagrody dla twórców najgorszych reklam nazywano Chamletami. Bo to jest tragedia... Z elementami chamstwa. Językowego, skojarzeniowego, estetycznego. Wielu z tych, którzy powinni odebrać Chamleta (choć oczywiście nie odbiorą, bo to nie Oskar) preferuje reklamę jako "nieciekawą kombinację bezsensu z prymitywną formą, z dodatkiem prostactwa (nie mylić z prostotą)".

Najlepiej widać to w seksie. Bo choć, jak wskazują badania, połowa Polaków (hmm, to by się akurat zgadzało) nie lubi reklam seksistowskich, to reklamo-dawcy z uporem maniaka (seksualnego?) epatują tego rodzaju skojarzeniami.

Co ja piszę, jakimi skojarzeniami? "To" jest podane wprost. Niedawno w Wrocławiu mogliśmy oglądać na gigantycznym plakacie ładną dziewczynę w prowokacyjnej pozie i napisem: "We wrześniu dajemy za darmo". Dziewczyny z lizakami i lodami i hasłami typu "Zrobimy Ci dobrze", "Znamy się na ptakach" (to reklama kurczaków z rożna) to niestarzejący się klasyk reklamy made in Poland. I mam obawy, że tu żadne Chamlety nie pomogą. Ci "twórcy" nie słuchają bowiem piosenek Osieckiej, nie wiedzą kim był Przybora (ani Jeremi, ani Kot), już nie wspominajac o Melchiorze Wańkowiczu.

Ale, wracając do archetypu i celu reklamy, niektórzy z nas i tak tego "nie kupią". Ani takich pomysłow, ani produktów, które reklamują. Tak jak wyborcy nie kupili rozbierającej się posłanki SLD, która chciała "zrobić więcej". Ale akurat ta pani nie musi się tym martwić, bo miała swoje prawdziwe pięć minut (tzn. 30 sekund), a teraz ma wielką szansę na Chamleta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska