Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na zewnątrz piękne bloki, ale w środku to jest fuszerka!

Kacper Chudzik
Żarków - Ktoś spartolił robotę, ściany pękają, sufity odpadają - skarżą się lokatorzy nowych bloków

Władze Głogowa mają spore problemy z niektórymi inwestycjami, które zostały przeprowadzone lub rozpoczęte jeszcze za kadencji poprzedniego prezydenta Jana Zubowskiego. Chodzi o sukiennice na Starym Mieście, blok koszarowy oraz zrewitalizowane bloki na osiedlu Żarków. We wszystkich obiektach pojawia się wilgoć i grzyb. Szczególnie kłopotliwe jest to właśnie w blokach na Żarkowie, gdzie mieszkają przecież ludzie.

- Może się okazać, że to będzie jedna wielka katastrofa - mówi prezydent Rafael Rokaszewicz.

Gdy przyjechaliśmy na ulicę Folwarczną, nie mieliśmy wielkich problemów ze znalezieniem osób, które na własnej skórze przekonały się o tym, że wykonanie budynków woła o pomstę do nieba. Trafiliśmy m.in. do mieszkania państwa Zenona i Heleny Lenartów.

- W mieszkaniu jest zimno, a i tak musieliśmy dopłacić do ogrzewania 540 złotych. Nie mamy grzejników odkręconych na maksa, ale gdyby tak było, to chyba byśmy ponad tysiąc złotych zapłacili - mówią.

Maksymalnie rozkręcone grzejniki są natomiast w mieszkaniu Marcina Szrama. Mimo tego w pokoju jego dzieci jest zimno.

- W zimie nie udało nam się tego pokoju tak nagrzać, żeby było w nim więcej niż 17 stopni. W łazience na ścianie pojawił się też grzyb. Przysłany, żeby to sprawdzić, fachowiec powiedział mi, żebym kąpał się przy otwartych drzwiach - mówi głogowianin.

Niemalże wszyscy lokatorzy, z którymi rozmawialiśmy, mają problemy z ogrzewaniem i dopłacają do rachunku. Ale to nie jedyny ich kłopot. W mieszkaniach zaczynają też pękać ściany. Trafiliśmy m.in. do domu pani Julity, w którym od sufitu obrywa się tynk.

- To jest jedna wielka fuszerka, robiona na szybko. Mąż starał się już to remontować na własną rękę, bo na gwarancje to nie ma co czekać. Nie dość, że wszystko się rozlatuje, to też mamy bardzo wysokie rachunki za ogrzewanie - opowiada pani Julita.

Takich historii usłyszeliśmy jeszcze kilka. We wspomnianych blokach mieszka 58 rodzin. Ludzie nie mogą zrozumieć, dlaczego całkowicie odnowione budynki są w takim stanie. Odpowiedzi na to pytanie szukają również władze miasta. Chcą się też dowiedzieć, dlaczego problemy z wilgocią są też w zabytkowych sukiennicach i bloku koszarowym. W tym pierwszym obiekcie, na ścianach i podłogach, pojawia się zielony osad. - Budynek został sprawdzony przez mykologa (specjalisty od grzybów - dop. redakcji), który zajmuje się dla nas blokiem koszarowym. Rzuciła na niego okiem również specjalistka, która pracuje dla firmy projektującej odnowę teatru. Wniosek jest jeden, trzeba znów działać, aby ratować obiekt - dodaje prezydent.

Kolejny problem to blok koszarowy, w którym zbiera się wilgoć (pisaliśmy o nim pisaliśmy już kilka razy). Miasto wydało już kilkaset tysięcy złotych na powolne osuszanie murów. Prawdopodobnie w przyszłym roku będzie można go wreszcie zacząć wykorzystywać.

- Gdyby w obecnym stanie zamontować tam multimedialną wystawę, która była tam planowana od początku, to za kilka miesięcy mielibyśmy cały sprzęt elektroniczny do wymiany - zaznacza R. Rokaszewicz.

Miasto zleciło ekspertyzę, która ma wskazać drogę do rozwiązania problemu sukiennic oraz bloków na Żarkowie. Obiekty zbada również rzeczoznawca, który określi, czy mamy do czynienia z błędem projektowym, czy może za obecny stan murów winny jest wykonawca.

- Po otrzymaniu wyników na pewno będziemy dochodzić roszczeń - zapewnia prezydent miasta. - To są za duże pieniądze, żeby machnąć ręką i znów brać to na własne barki. Sukiennice kosztowały ponad cztery miliony, blok koszarowy to kwota również blisko 4 milionów. A bloki na Żarkowie to kolejnych kilkanaście milionów. Skala problemu jest ogromna. Te wzorcowe inwestycje poprzedniej kadencji nagle stają się symbolem pewnego dramatu. Niestety, ja muszę to teraz poprawiać, zamiast skupić się na nowych inwestycjach. A ludzi przecież nie interesuje za kogo to było zrobione, chcą po prostu żeby te problemy zniknęły. Niestety, wygląda to na nieprzemyślane, podejmowane na szybko decyzje - twierdzi prezydent Rokaszewicz.

Wielokrotnie próbowaliśmy skontaktować się z byłym prezydentem Janem Zubowskim, aby zapytać go o problemy z tymi inwestycjami. Niestety, nie odbierał od nas telefonów. Dopiero na chwilę przed wysłaniem tego numeru do druku otrzymaliśmy od niego wiadomość, w której sugerował jedynie, aby sprawdzić daty przetargów na projekty, przetargów na wykonanie oraz terminy zakończenia robót i ich odbioru, co ma pokazać, że roboty nie były wykonywane w pośpiechu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska