Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miejski radny i dyrektor PUP kocha latać

Grażyna Szyszka
Sławomir Majewski na jednym z europejskich lotnisk
Sławomir Majewski na jednym z europejskich lotnisk arch. prywatne
Sławomir Majewski to znany miejski radny i od 12 lat dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Głogowie. Od trzech lat ma niezwykłe hobby - raz w miesiącu pakuje plecak i rusza na weekendowe wycieczki po Europie. Koniecznie samolotem i to najlepiej, gdy do celu trzeba się kilka razy przesiadać na różnych lotniskach. Lata najczęściej sam, bo dla zony taka forma turystyki jest zbyt ciężka.

- Mam 52 lata i jestem jeszcze silny i zdrowy, choć coś tam zaczyna już strzykać - śmieje się głogowianin. - Jednak w moim wieku czas strasznie przyspieszył więc trzeba go mądrze wykorzystać. Miłością mojego jest sztuka, ta wielka i ta mniejsza, a że uwielbiam też podróże, to połączyłem to w jedno.

Jego celem podróży są galerie lub znane muzea, w których chce zobaczyć konkretne dzieła. Sławomir Majewski twierdzi, że widział już niemal wszystkie autorstwa znanych twórców i malarzy. Był między innymi w paryskiej galerii Orsay, w Madrycie zwiedzał galerię Prado, w Rijksmuseum w Amsterdamie, poleciało do Oslo, by zobaczyć słynny obraz Edwarda Muncha „Krzyk”. Odwiedził też National Galery w Londynie, a w watykańskim muzeum oglądał freski Michała Anioła. W Helsinkach był tylko po to, by złożyć kwiaty na grobie swojego ulubionego fińskiego pisarza Mika Waltari.

- Zazwyczaj wyruszam w sobotę rano z lotniska we Wrocławiu - opowiada. - Lecę do Monachium lub Frankfurtu, gdzie mam już wiele innych połączeń z miastami w całej Europie.

Narciarski kombinezon i poduszka - owca

Zanim jednak wyruszy w podróż, głogowianin wyznacza sobie cel, potem szuka przez internet tanich biletów lotniczych, a potem pakuje plecak i w drogę. - Nie śpię w hotelach tylko na lotniskach. Jestem dobrze przygotowany do podróży - zaznacza. - Zamiast śpiwora mam lekki, ciepły, puchowy kombinezon narciarski. Wieczorem go ubieram i wcale nie wzbudzam sensacji. Za poduszkę służy mi maskotka - owca, którą dostałem od córki. Na europejskich lotniskach nie ma problemu ze spaniem. Robi tak wiele osób. Wiele lotnisk, choćby w Wiedniu, Kopenhadze czy Frankfurcie mają nawet miękkie kanapy do leżakowania i odpoczynku. Na niemieckich lotniskach stoją nawet automaty z darmową kawą i herbatą. Największy problem miałem na lotnisku w Bukareszcie - przyznaje głogowski podróżnik. - Nie powiem, było czyściutko, ale niewygodnie. Ławki miały poręcze, więc nie było mowy, by na nich spać. Spędziłem całą noc na ziemi. Zresztą nie tylko ja, bo takich ludzi uprawiających backpacking, (forma indywidualnej turystyki, polegająca na podróżowaniu z niewielkim bagażem - przy. red.), jest wielu. I nie jeżdżą tylko po Europie, ale po całym świecie. Poznajemy się na lotniskach, albo w internecie i wymieniamy doświadczeniami i opiniami. Proszę uwierzyć, że każdy zwiedzać świat, wystarczy tylko chcieć. A koszty podróży wcale nie są duże. Zaznaczam, że latam prywatnie, za swoje. Alej jak zdarzy mi się pobyt w ciągu tygodnia, to odwiedzam urzędy pracy. Byłem już w takich instytucjach Niemczech, Danii i Hiszpanii, spotykam się z ludźmi, ale też podpatruję ich rozwiązania, choćby dotyczące obsługi klientów. I przyznam, że mamy się czego wstydzić. Nasze urzędy stoją na wysokim poziomie.

Uwielbia starty, lądowania i turbulencje

W czasie wyjazdów Sławomir Majewski ma też czas na zwiedzanie miast, ich kultowych miejsc i smakowanie lokalnych przysmaków. Ale często wystarczy mu zwykła bułka z kiełbasą, albo zabrane z domu kanapki. Bo tak jest taniej. Sławomir Majewski wylicza, że podróż samolotem do wielkiego miasta w obie strony kosztuje go średnio 250-300 zł. Owszem, są i droższe przeloty, ale rzadko.

- Kto by tam kiedyś pomyślał, że taki Majewski z Kotli, będzie sobie latać samolotami po Europie - mówi z rozrzewnieniem. - Dziś to żaden problem. Każdy tak może i gorąco do tego zachęcam.

A latanie uwielbia. Wyliczył, że ciągu ostatnich trzech lat siedział na pokładzie około 70 samolotów różnych linii lotniczych.

- Nieraz jeden wylot to pięć samolotów. Im więcej przesiadek tym dla mnie lepiej. Wszystko jest tak zsynchronizowane, że przesiadam się z jednego na drugi. Kiedyś w Frankfurcie zaspałem na swój samolot, ale nie było najmniejszego problemu z przebukowaniem biletu na inny, najbliższy lot. Kocham starty, lądowania, przechyły i turbulencje - wyznaje głogowianin. - Na początku, owszem, był dreszczyk emocji, ale teraz to sama przyjemność.

W tym roku był już na sześciu weekendowych wycieczkach. W wakacje robi przerwę na zwiedzanie kraju.

- W w tym roku zwiedzaliśmy Roztocze, Bieszczady i Pieniny. Co weekend jeździmy z żoną w najróżniejsze miejsca - opowiada. - To nasz sposób spędzania wolnego czasu. Ale coś za coś - jeżdżę starym samochodem, mieszkam w wieżowcu. Każdy wyjazd finansuję z własnej kieszeni.

Przed dyrektorem PUP kolejne plany wyjazdów. Bardzo by chciał ruszyć teraz na wschód Europy, czyli do Moskwy oraz Petersburga, by zobaczyć tam jedno z trzech największych muzeów świata - Ermitaż. - To są już droższe loty, ale może się uda - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska