Łukasz Madej: Podaliśmy sobie ręce, szanuję Lenczyka

- Przyczyną pożegnania się ze Śląskiem były tylko i wyłącznie pieniądze. Nie dogadaliśmy się. Nie mam o to do nikogo żalu - mówi piłkarz w rozmowie z Przeglądem Sportowym.

Madej nie zawsze mógł się dogadać z trenerem Orestem Lenczykiem. Najbardziej niezadowolony był po meczu z ŁKS-em w grudniu ubiegłego roku, gdy szkoleniowiec ściągnął go z boiska jeszcze przed przerwą, a pomocnik jest wychowankiem łódzkiego klubu. Wtedy głośno wyrażał swoją dezaprobatę wobec decyzji szkoleniowca. Teraz mówi jednak, że gdy odchodził z Oporowskiej obaj podali sobie ręce. - Oczywiście nie zawsze zgadzałem się z jego decyzjami, czasem je krytykowałem. Przemawiała przeze mnie złość piłkarska, bo chciałem więcej grać, jeszcze bardziej pomóc drużynie. Ale na koniec pobytu podaliśmy sobie ręce. Nie ma między nami żadnego konfliktu. Szanuję Lenczyka za to, że m.in. dzięki niemu miałem świetny sezon, bardzo dobrze byłem do niego przygotowany. To w dużej mierze jego zasługa - powiedział.