Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ludzie kalkulują i wiedzą, że picie w pracy może się już nie opłacać

Zbigniew Nęcki
Polskapresse
Z prof. Zbigniewem Nęckim, psychologiem społecznym rozmawia M. Stokłosa

Nowe przepisy dają pracodawcy możliwość sprawdzania swoich pracowników alkomatem. Ci nie mogą odmówić badania. Teraz już nikt nie odważy się przyjść do pracy po suto zakrapianej imprezie dzień wcześniej?
Do tego jeszcze daleka droga. Nikt chyba w to nie wierzy, że nagle wszyscy w czasie imprezy zaczną się zastanawiać nad tym, czy do jutra zdążą w stu procentach wytrzeźwieć. Zmiany przepisów to jedno, a rzeczywistość to drugie. Poza uspokojeniem pracodawcy nie sądzę, by coś miało się zmienić. Pracownicy z pewnością liczą na to, że będzie to kolejny martwy przepis.

Istnieje społeczne przyzwolenie na to, by ludzie przychodzili do pracy lekko podchmieleni?
Popijanie jest częścią naszej kultury. To element naszego folkloru i życia. Biesiadowanie zakrapiane alkoholem jest głęboko zakorzenione w naszej tradycji.

I nie ma co liczyć na to, że np. współpracownicy zwrócą uwagę podpitemu koledze?
Nie sądzę. Chyba tylko w sporadycznych przypadkach. Przy alkoholu ludzie się jednoczą i wspólne picie jest wyrazem sympatii. Dziwny jest ten, kto nie pije. Ciągle panuje przekonanie, że kto nie pije, ten kabluje. Dlatego koledzy przymykają oko, gdy ich współpracownik przychodzi do pracy lekko "zawiany".

Są zawody, w których picie alkoholu jest bardziej powszechne?
Zdecydowanie tak. Zależy to nie tylko od zawodu, ale i pozycji społecznej. Osoby na wyższych stanowiskach raczej unikają przychodzenia do pracy, gdy są podpite. Natomiast np. budowlańcy zazwyczaj piją nawet w pracy. W zawodach wymagających wysiłku fizycznego te tendencje są znacznie silniejsze. W takiej grupie są też kelnerzy. Ciągle narażeni są na ofertę "drinkowania" z klientami. Do niedawna popijać w pracy lubili też dziennikarze.

A co z muzykami? Niektórzy twierdzą, że po kieliszku granie idzie im lepiej.
Pewnie tak, ale na dłuższą metę to niebezpieczne. Picie redukuje samoocenę poziomu upicia. Komuś może się wydawać, że jest jeszcze trzeźwy, a w rzeczywistości nie gra już ani nie śpiewa zgodnie z nutami. Trzeba pamiętać, że w Polsce jest przyzwolenie na picie, ale nie na bycie upitym. Na szczęście nasze alkoholowe przyzwyczajenia powoli się zmieniają. Jest coraz lepiej i ludzie coraz częściej zaczynają się kontrolować.

Dlaczego?
Bo zmienia się kultura picia. Jest też trudniej o pracę i kiedy ktoś ją już ma, stara się ją szanować. Dobrą posadę bardzo łatwo stracić, ale trudniej znaleźć nową. Poza tym zarobki są coraz lepsze i widać różnicę między tymi, którzy pracują, a którzy są bezrobotni. Kiedyś tej różnicy nie było tak widać. Ludzie kalkulują i wiedzą, że picie w pracy może się już nie opłacać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska