Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubimy pomyśleć, że kapitan Wrona jest nasz

dr Tomasz Grzyb
archiwum prywatne
Z dr. Tomaszem Grzybem, psychologiem społecznym z wrocławskiej Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej rozmawia Jacek Antczak

Może to niezbyt fortunne skojarzenie, ale wygląda na to, że Polacy potrzebują bohaterów, którzy potrafią pięknie lądować. Najpierw był Adam Małysz, teraz mamy Tadeusza Wronę. Bardzo potrzebujemy bohaterów?
To nie jest potrzeba charaktersytyczna dla Polaków, lecz ogólnoludzka. Każdy naród wskazuje wśród siebie ludzi, którzy odznaczają się jakimiś szczególnymi cechami. Natomiast to, jakie cechy cenimy w danym bohaterze, to już zależy od nacji. Na przykład na Dalekim Wschodzie nie ma zbyt wielu pomników, ale w Singapurze trafiłem na taki, który jest poświęcony... rodzinie kupieckiej. Ludzie na postumencie nie mają twarzy, bo nie chodziło o konkretne osoby, co wyjaśniał napis pod postumentem: "W hołdzie wszystkim rodzinom kupieckim, których codziennna praca budowała potęgę gospodarczą Singapuru".

To trochę tak jak z naszymi murarzami z lat 50., którzy wyrabiali 300 procent normy, budując socjalizm.
Tyle że w PRL-u doprowadzono to do granic absurdu, a na Wschodzie ma to sens.

My wolimy jednak bohaterów z wielką fantazją.
Rzeczywiście, w Polsce bohaterami zostają ludzie, którzy zrobili coś absolutnie wyjątkowego. Rzadko stawia się pomniki za dobrą pracę. No, ale nie może być też tak, jak w rysunku satyrycznym, gdzie jeden z dżentelmenów mówi do drugiego: "Niestety, to, żeście nie kradli, jeszcze nie upoważnia do odznaczenia".

To już łatwiej zostać bohaterem, czasem wystarczy kilka minut i zostaniemy zapamiętani na wieki.
Ponieważ społeczna tendencja do okrzykiwania kogoś bohaterem często jest trwała, nawet wbrew faktom. Weźmy słynnego pilota, który posadził samolot na rzece Hudson. Przeprowadzono eksperyment: dziesięciu amerykańskim pilotom na symulatorze lotu dano takie same warunki, jakie miał pilot bohater. I cała dziesiątka podjęła decyzję o... powrocie na lotnisko, a nie lądowaniu na rzece. I wszystkim udało się bezpiecznie wylądować. Z pewnego punktu widzenia bohaterstwo może się więc okazać niepotrzebne, ale bohater pozostanie bohaterem. Broń Boże nie twierdzę, że była jakaś analogia w przypadku kapitana Tadeusz Wrony.

Ale z drugiej strony czasem szybko przestaje się być bohaterem.
Niestety, jak to w Polsce bywa, często wynosimy ludzi bardzo wysoko tylko po to, by taką osobę z tego piedestału zrzucić.

Niestety, często wynosimy bohatera na piedestał tylko po to, by go z niego zrzucić

A dlaczego w ogóle kreujemy bohaterów?
Z różnych powodów. Na przykład dlatego, że Polacy są takim narodem, który uwielbia, jak mu się udaje coś niemożliwego. Jesteśmy w czołówce krajów, których obywatele biją rekordy Guinnessa we wszelkich kategoriach. Ponieważ lubimy, żeby pokazywać, że w czymś jesteśmy najlepsi, a nie bardzo możemy być najlepsi w ilości produkowanych samochodów czy liczbie noblistów, no to chociaż wyhodujemy sobie największego ogórka czy ugotujemy największy gar żurku na świecie.

Czy to, jakich mamy bohaterów, świadczy o tym, jacy jesteśmy?

Bardziej o tym, że bardzo potrzebujemy kogoś, na kogo popatrzymy i pomyślimy: "Fajnie, że ktoś taki jest wśród nas". Dobrze się czujemy z tym, że cały świat mu składa gratulacje. Wszystkie media podają, że gazety i telewizje na świecie oklaskują lądowanie kapitana Wrony.

Nie tylko media, prezydent Komorowski zaczął od tego, że świat nas podziwia.
Przesadził. Zadałem sobie trud, by to sprawdzić, i owszem, media światowe podały tę informację, ale nie był to główny news dnia. Kapitan Wrona zrobił dużą rzecz, ale zwróćmy też uwagę na świetną pracę, którą wykonali ludzie na ziemi - strażacy, pogotowie, obsługa lotniska. Warto mieć świadomość, że nie musimy liczyć na bohaterstwo jednego człowieka, ale na dobrze przygotowany system. Posłuchajmy też samego kapitana Wrony, który podkreślał, że jest przekonany, że każdy pilot LOT-u potrafiłby zrobić to samo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska