Na Dolnym Śląsku, mimo że za chwilę już druga dekada listopada, wciąż warto się wybrać na grzyby. Ten rok był nieco odmienny od poprzednich. Grzyby pojawiły się już w wakacje, ale głównie w górskich lasach, gdzie nie brakowało wilgoci w ściółce. Na nizinach, dosłownie i w przenośni, mieliśmy posuchę. Podobnie było we wrześniu i z powodu wciąż niewielkich opadów deszczu na nizinach, ciężko było liczyć na owocne zbiory w popularnych kompleksach leśnych, m.in. w okolicach Bolesławca, Milicza czy Oławy.
Sytuacja uległa zdecydowanej poprawie od października. Przyszły upragnione opady, odpowiednie dla grzybni temperatury, zarówno w ciągu dnia, jak i w nocy. Ta sytuacja utrzymuje się również w listopadzie. Temperatury są na tyle wysokie, jak na tę porę roku, że niewykluczone, że padnie wieloletni rekord ciepła. Dodatkowo, co kilka dni zdarzają się opady deszczu.
To powoduje, że w dolnośląskich lasach możemy wciąż znaleźć podgrzybki i to w dużej ilości. Ale to nie wszystko, bo na nizinach można także trafić na prawdziwki, które nie są wcale tak powszechne w połowie listopada w Polsce!
W dolnośląskich lasach wciąż trafimy także na jadalne i smaczne grzyby:
- czubajki kanie
- maślaki zwyczajne
- maślaki pstre (popularnie zwane bagniakami)
- gąski zielone
- koźlarze
- sarniaki świerkowe
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?