Tylko na samym początku pojedynku można było mieć jakiekolwiek obawy dotyczące przebiegu gry i wyniku tej konfrontacji. Goście zaczęli od prowadzenia 5:0, ale impetu starczyło im zaledwie na kilkadziesiąt sekund. Inicjatywę szybko przejęli podopieczni trenera Saso Filipovskiego, którzy całkowicie zdominowali wydarzenia na parkiecie.
Wicemistrzowie Polski, w szeregach których zabrakło przeziębionego Damira Malijkovicia (nie był nawet na trybunach, by uniknąć zarażenia innych zawodników), szybko przejęli inicjatywę i zapewnili sobie bezpieczną przewagę.
Szkoleniowiec gospodarzy tradycyjnie już grał bardzo szerokim składem i już w I kwarcie wysłał do gry prawie wszystkich graczy.
Klasą dla samego siebie był w sobotę Donald Copeland, który imponował skutecznością (punkty zdobywał całymi seriami, długo nie miał na koncie żadnego spudłowanego rzutu).
Copeland, który przed rokiem, grając w Polpharmie Starogard Gdański, był królem strzelców ligi, potwierdził, że nie zapomniał, jak się zdobywa punkty. Kibice już widzieli w nim nowego lidera (ostatnio taki pojawia się niemal w każdym kolejnym spotkaniu) na miarę Davida Logana.
- Nie jestem i nigdy nie będę drugim Davidem Loganem. Jesteśmy po prostu innymi zawodnikami, gramy w innym stylu. Najważniejsze, by wygrywał mój zespół - podkreślał po spotkaniu Copeland, autor 28 punktów.
- Jestem zadowolony z tego, jak podeszliśmy do tego pojedynku. Byliśmy mentalnie gotowi na walkę od pierwszych minut i to przyniosło bardzo dobre efekty. Zespół wciąż się zgrywa, ale zarówno w ataku, jak i w obronie widać już wiele pozytywów - oceniał po spotkaniu Filipovski.
W środę PGE Turów będzie pauzował, a już w sobotę wielki sprawdzian - do Zgorzelca przyjeżdża Asseco Prokom!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?