- Los tak sprawił, że w dwóch pierwszych spotkaniach musimy stawić czoła europejskim potentatom. Z Salamanką przegraliśmy wyraźnie, a Fenerbahce to kadrowo jeszcze silniejszy rywal. Mimo tego uważam, że jeśli dziewczyny nie wyjdą na parkiet tak stremowane jak w debiucie, to stać nas na rozegranie dobrego meczu - mówił przed wylotem do Stambułu Krzysztof Koziorowicz, trener CCC.
Polkowiczanki do Turcji dotarły we wtorkowe popołudnie, prywatną flotą głównego sponsora klubu, Dariusza Miłka, właściciela sieci sklepów CCC. Po zakwaterowaniu w hotelu Green Park Bostanci, jeszcze tego samego wieczoru pomarańczowe odbyły trwający ponad godzinę trening, a w środę rano ćwiczyły po raz kolejny. Koziorowicz na zajęciach ostrzegał swoje zawodniczki przed największymi zagrożeniami ze strony rywala, ale - jak to w życiu bywa - teoria i praktyka nie zawsze idą w parze.
Początek meczu był jednak obiecujący. Wprawdzie gospodynie pierwsze punkty zdobyły już w trzeciej sekundzie (Angel McCoughtry), ale dwie kolejne akcje CCC zakończyły się zdobyciem punktów przez Sharnee Zoll i Agnieszkę Majewską, dzięki czemu pomarańczowe cieszyły się z prowadzenia. W miarę wyrównana walka toczyła się do 7. minuty. Wówczas, od stanu 13:12 dla CCC, w okamgnieniu siedem oczek z rzędu rzuciły Turczynki, ku uciesze swoich głośno dopingujących fanów. Co ciekawe, pierwotnie ten mecz miał odbyć się w mogącej pomieścić 12500 kibiców Ulker Arenie, ale budowa obiektu nie została ukończona na czas i z konieczności turecki klub musiał przenieść spotkanie do znacznie mniejszej i mniej komfortowej hali, która liczy nieco ponad 1000 miejsc. Kompletu widzów i tak nie było, bo na trybunie zasiadło tylko 350 osób. W tym samym czasie w Stambule koszykarze Fenerbahce rozgrywali swój mecz w Eurolidze z hiszpańską Cają Laboral i ten pojedynek skupił na sobie znacznie większą uwagę fanów koszykówki, przyciągając dziesięciokrotnie większą grupę kibiców.
Drugą kwartę CCC zaczęło fatalnie. Błyskawiczna seria punktów 9:0 w wykonaniu gospodyń i wynik 33:19 na tablicy zmusił Koziorowicza do wzięcia przerwy w meczu. Pomogło to o tyle, że przewaga Fenerbahce przestała rosnąć, a z upływem czasu nawet nieznacznie stopniała. Największa w tym zasługa Zoll, która w pierwszej połowie dała prawdziwy koncert (17 punktów, 6/7 za 2, 4 zbiórki, 4 asysty). Amerykanki do CCC trafiła z ligi tureckiej, ale akurat ten fakt nie miał dla niej żadnego znaczenia.
- Znam swoją rolę w zespole i chciałam pokazać, że kiedy gram twardo w obronie i agresywnie w ataku, jako drużyna możemy bić się nawet z tak świetnym zespołem jak Fenerbahce - komentowała później Zoll.
Niestety, po przerwie 25-letnia rozgrywająca nie poprawiła już swojego dorobku punktowego, nie była też tak kreatywna w ataku. To przełożyło się na postawę całego zespołu, który mimo przebłysków Evanthii Maltsi (4/8 w rzutach za 3) nie był w stanie jeszcze poważniej zaszkodzić Turczynkom.
- Walkę na deskach, według statystyk, przegraliśmy nieznacznie (32:37 - dop. MI), ale pozwoliliśmy wysokim koszykarkom Fenerbahce na zdobycie aż 41 punktów. W tym elemencie najbardziej ustępowaliśmy rywalom - przyznał Koziorowicz, nie dodając jednak, że kwartetu tak znakomitych podkoszowych jak Fenerbahce, nie ma w Europie nikt.
- W drugiej połowie nie grałyśmy tak, jak powinnyśmy w obronie. Rywalki zdobyły sporo punktów z ponowionych akcji i skończyło się na 20 punktach w plecy - skwitowała Joanna Walich, skrzydłowa CCC.
Następny mecz w Eurolidze pomarańczowe zagrają 2 listopada. Przeciwnikiem będzie włoska Famila Schio).
Fenerbahce Stambuł - CCC Polkowice
86:66 (24:19, 22:19, 23:15, 17:13)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?