Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Komu bilecik za sto milionów dolarów?

Janusz Michalczyk
Fot. Paweł Relikowski
W ostatni weekend furorę na targach turystycznych w Jeleniej Górze zrobiła oferta Czechów, której siła tkwi w tym, że za niewielkie pieniądze można sobie odpocząć w ciekawych miejscach bez konieczności wybierania się w długą podróż. Jeśli ktoś krzywi się na taki minimalizm, to proszę bardzo - mam inną ekscytującą propozycję: za 100 mln dolarów można będzie zrobić sobie dwutygodniową wycieczkę dookoła Księżyca.

Firma Space Adventures sprzedała właśnie pierwszy bilet. Jeśli znajdzie się jeszcze jeden chętny, w co nie wątpię, to w 2015 roku obaj delikwenci wsiądą do rakiety i poszybują śladami Amerykanów z programu Apollo. Wbrew pozorom oferta jest poważna, bo firma wyekspediowała do tej pory siedmiu klientów do międzynarodowej stacji kosmicznej.

Rozumiem, że po niedawnych świętach i długim majowym weekendzie, a przed kosztownymi imprezami komunijnymi, nie wszyscy z Państwa dysponują wolnymi środkami finansowymi, więc mam dla Was coś w promocji - należąca do ekscentrycznego biznesmena Richarda Bransona firma Virgin Galactic proponuje loty na orbitę za 200 tys. dolarów. Nawet w naszym kraju, wciąż przecież jeszcze na dorobku, znalazłoby się wcale liczne grono osób, których stać byłoby na bilecik.

Natomiast Space Adventures adresuje swój pomysł do tych samych miliarderów, których ostatnio Bill Gates i Warren Buffet (pierwszy zrobił pieniądze jako Microsoft, drugi - na amerykańskiej giełdzie) wezwali, by najbogatsi ludzie świata połowę majątku przeznaczyli na cele charytatywne.

Ciekawe, kto będzie miał na liście więcej chętnych: Space Adventures czy Gates i Buffet? A może ci ostatni zmodyfikują swój szlachetny pomysł i za pieniądze miliarderów zaczną wysyłać biedaków na Księżyc?

Poczuliście w tej chwili zazdrość i chcecie gwałtownie zubożeć? Ależ nie róbcie tego! Romantyczna wizja lotów kosmicznych ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. To ukrywana skrzętnie tajemnica. Nawet Mirosław Hermaszewski nigdy nie wspominał o przyczynie, dla której nie ma transmisji z pierwszych etapów lotu. Dopiero niedawno ktoś się wygadał: ludzi dopada wtedy przykra dolegliwość - po wejściu na orbitę kosmonauci rzygają jak koty. Jeśli dodamy karkołomne sikanie w kabinie pozbawionej grawitacji i parę podobnych czynności, to jest jasne, że musi tam śmierdzieć gorzej niż w kajucie bosmana na pirackim statku.

Uwierzcie, normalny człowiek nie ma czego szukać w kosmosie. A nienormalny? Może Gates i Buffet wyszliby naprzeciw naszym władzom, które nie wiedzą, jak sobie poradzić z kibolami. Po wysłaniu chłopaków na Księżyc nasze Euro byłoby uratowane. A zdemolowanie kilku kraterów daleko stąd na nikim nie zrobi wrażenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska