Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejny głogowianin na igrzyskach? Do minimum brakuje dwóch sekund

Marcin Kaźmierczak
Głogowski pływak Jacek Arentewicz przygotowuje się z kadrą Polski do wiosennych startów, w tym majowych mistrzostw kraju

Dokładnie za pół roku, 5 sierpnia, w brazylijskim Rio de Janeiro rozpoczną się XXXI Letnie Igrzyska Olimpijskie. Jedną z gwiazd olimpijskich basenów może być Radosław Kawęcki. Możliwe jednak, że na największej sportowej imprezie świata zadebiutuje inny głogowianin - 18-letni Jacek Arentewicz, obecnie najlepszy polski „żabkarz”. - Mocno wierzymy, że wyjazd na igrzyska jest możliwy. Na pewno byłoby to wielkie przeżycie dla Jacka. Nie rywalizowałby pewnie o medale, ale moglibyśmy choćby poczuć atmosferę tak wielkiej imprezy, co zaprocentowałoby w przyszłości - mówi Adrian Szajnicki, trener Jacka Arentewicza.

Głogowski pływak od dwóch tygodni przebywa z kadrą Polski na hiszpańskiej Fuerteventurze. - Jacek trenuje teraz takim systemem, że dwa tygodnie jest na zgrupowaniach, a kolejne dwa trenuje razem ze mną w Rudnej. Brak środków na treningi z lepszymi sparingpartnerami w Polsce sprawił niejako, że Jacek został objęty szkoleniem centralnym - wyjaśnia A. Szajnicki. - Treningi na takich zgrupowaniach mają bardzo dużą objętość i opierają się głównie na budowaniu siły i wytrzymałości, więc baliśmy się trochę, że może on zgubić technikę. Tak po części jest, ale ma moje wytyczne a resztę dopracowujemy podczas treningów na miejscu - kontynuuje.

Głównym celem Jacka Arentewicza w najbliższym półroczu będzie start w mistrzostwach Polski, które w ostatni weekend maja odbędą się w Szczecinie. Będzie to bowiem jedyna szansa na wywalczenie minimum olimpijskiego, do którego w koronnym dystansie 200 metrów stylem klasycznym głogowianinowi brakuje niespełna dwóch sekund. - Patrząc jak rozwija się Jacek, uważam, że pokonanie minimum jest możliwe - twierdzi trener. - Wcześniej Jacek wystartuje jeszcze na pewno w Poznaniu, Sztokholmie, Paryżu, a tuż przed mistrzostwami planujemy występ w zawodach niższej rangi, by się podbudować. W Polsce mamy jednak dziwny regulamin, który poza formą stawia na dyspozycję dnia. W innych krajach minimum można wypełniać w szeregu zawodów. W Polsce jest tylko jedna szansa, więc jest trudniej - dodaje.

Nawet jeśli Jackowi nie uda się wypełnić minimum na 200 metrów, to jako najlepszy polski żabkarz będzie miał szansę wystartować w olimpijskiej sztafecie 4 x 100 metrów stylem zmiennym. Gdyby się to udało, połowę składu sztafety stanowiliby głogowianie, bowiem pewniakiem w stylu grzbietowym jest Radosław Kawęcki. - Minimum na sto metrów będzie ciężkie do pokonania, bo trzeba będzie znacznie poprawić rekord Polski. Mamy jednak w głowach wyścig sztafetowy, więc nie odpuszczamy tego dystansu, choć nie ukrywam, że skupiamy się przede wszystkim na dwustu metrach - tłumaczy A. Szajnicki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska