Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kaźmierczak: Nie jestem zawistny

Jakub Guder
Photo Credit
Z pomocnikiem Śląska Wrocław Przemysławem Kaźmierczakiem rozmawiał Jakub Guder

Przede wszystkim jak Pana zdrowie? Jak kolano?
Z kolanem wszystko jest dobrze. Teraz pozostała mi odbudowa mięśnia, który osłabił się na skutek zabiegu i braku ruchu. Trzeba wyrównać parametry w obu nogach. Tylko to mnie blokuje. Szybki powrót na boisko może okazać się ryzykowny. Dlatego się nie spieszymy.

Czyli kiedy możemy się Pana spodziewać na murawie? Jeszcze niedawno mówił Pan, że być może z końcem miesiąca.
Faktycznie myślałem, że będzie to pod koniec września, ale jednak jeszcze nie teraz. Cały czas robię duże postępy w rehabilitacji, ale nie da się dokładnie przewidzieć, kiedy zagram. Raz po kolejnych ćwiczeniach jest progres 20-30 proc., innym razem mniejszy. Myślę, że w ciągu 2-3 tygodni powinienem wrócić. Od ponad miesiąca mam treningi typowo fizyczne i wytrzymałościowe, tak że pod tym względem czuję się coraz lepiej. Ćwiczę już też z piłką, obciążam kolano biegami w różnym kierunku. Świetną rolę odgrywają tu trener Paweł Barylski i mój rehabilitant. Dobrze się dogadują, jestem im za to wdzięczny.

Chyba trudno będzie wywalczyć powrót do pierwszej jedenastki? Rok Elsner i Dariusz Sztylka zadomowili się tam na dobre...
Nigdy nie ma nic za darmo. Zawsze się walczy, tak jest w każdym zespole. Ja mam dużą konkurencję, ale i im przybędzie jeden przeciwnik w środku pola.

Jak Pan oceni grę kolegów w europejskich pucharach? Patrzył Pan na to z boku, więc pewnie można było więcej zaobserwować.
Myślę, że wypadliśmy pozytywnie. W ostatniej rundzie z Rapidem Bukareszt przede wszystkim zadecydował mecz u siebie. Sądzę, że i tak zaskoczyliśmy wiele osób, a my przecież robiliśmy tylko to, co w lidze. Najważniejsza była konsekwentna gra w obronie, każdy wiedział, co ma robić, a i z przodu miał kto postraszyć. Pokazaliśmy, że wicemistrzostwo nie było przypadkiem. Przed sezonem dokonaliśmy wzmocnień, trener - szczególnie na początku sezonu - rotował składem, a żaden nowy zawodnik nie był osłabieniem.

Śląsk pokonał Legię Warsza-wa i Lecha Poznań - czy jesteście już drużyną, która może walczyć o mistrzostwo?
Każdy zespół chciałby wywalczyć tytuł. Przed nami jest wiele me-czów, przed każdym trzeba się skupić, skoncentrować. Na pewno nie da się wszystkiego wygrywać, każdemu zdarza się kryzys, ale chodzi o to, żeby ten kryzys trwał jak najkrócej. Konkurencja jest duża: Polonia, Wisła, Korona, która jeszcze nie przegrała meczu...

Któryś z kolegów robi na Panu w ostatnim czasie duże wrażenie?
Większość zawodników utrzymuje się w dobrej dyspozycji, ale szczególnie cieszę się, że trener obdarzył zaufaniem Łukasza Madeja. On ma silny charakter, a po ostatnich meczach nabiera jeszcze większej pewności siebie. Na początku sezonu w dobrej formie był Marek Gancarczyk, ale nie wszyscy mogą przecież grać. Na szczęście w drużynie panuje świetna atmosfera, nikt się na nikogo nie obraża. Ewentualne pretensje za brak w składzie można mieć co najwyżej do siebie lub do trenera.

Czyli siłą Śląska jest zgrana drużyna, bez słabych punktów?
Oczywiście ważni są zawodnicy, którzy potrafią rozstrzygnąć losy meczu, ale to budowa zespołu jest najważniejsza. W tym tkwi siła. W Polsce mamy tak, że jak zawodnik strzeli jedyną bramkę spotkania, to robimy go bohaterem, a przecież na to musi pracować 11 piłkarzy. A ten strzelec mógł grać słaby mecz.

Wiadomo, że najważniejszy dla Pana jest teraz powrót do formy po kontuzji, ale myśli Pan jeszcze o reprezentacji i występie na Euro? Zanim poddał się Pan zabiegowi, wielu fachowców twierdziło, że Franciszek Smuda powinien dać szansę Kaźmierczakowi, że takiego zawodnika brakuje kadrze narodowej.
Jakoś bardzo się nad tym nie zastanawiam. Będę robił swoje, a jeśli nadarzy się okazja, to może trener sobie o mnie przypomni. Wiadomo, że każdy chciałby grać w reprezentacji, ale to selekcjoner ma wieloletnie doświadczenie i swoją koncepcję drużyny.

Zapytam przewrotnie - czuje się Pan gorszy od innych defensywnych pomocników reprezentacji: Rafała Murawskiego, Eugena Polanskiego czy Adama Matuszczyka?
Każdy zawodnik jest inny, ma inne walory. Jeśli mi się nie uda, to pozostanie kibicowanie. Zawistny nie jestem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska