Gdzie wykuwa Pan olimpijską formę?
Teraz w Spale, właśnie wychodzę z sauny.
Co ze zdrowiem, z kolanami?
Powolutku. Raz lepiej, raz gorzej, stuprocentowego zdrowia już nigdy nie będzie, ale przez ostatnie dwa tygodnie wszystko, co sobie na Spałę założyłem, zrealizowałem.
Talerze na sztangę zakłada Pan konkretne?
Teraz przede mną jeszcze ważniejsze dwa tygodnie, z mocnym sprawdzianem, i mam nadzieję, że organizm to wytrzyma.
Kiedy wyrusza Pan do Londynu?
19 lipca wylot, 4 sierpnia start.
Kto będzie mocny? Oprócz Kasabijewa, rzecz jasna?
Haha. Z pewnością Ilia Ilin (obrońca tytułu z Pekinu - WoK), także cała trójka medalistów zeszłorocznych mistrzostw świata. Do tego dwóch Rosjan, Mołdawianin. Ósemka się znajdzie.
Wywiad działa, czy nie ma żadnych wieści na ich temat, bo każdy gdzieś się zaszył i trenuje w ukryciu?
Jakiś tam kontakt z niektórymi mam, jakieś luźne rozmowy, ale to wszystko.
Podnoszenie ciężarów było zawsze bardzo medalodajną dyscypliną w Polsce. A ile Pan gwarantuje medali w Londynie? Trzy czy... tylko ten swój?
Gwarantować nic nie będę, bo chciałbym też mieć gwarancję na swoje zdrowie. Ale realnie patrząc, szanse medalowe są rzeczywiście trzy (także Adrian Zieliński - 85 kg i Marcin Dołęga - 105 kg). Wszystko pokaże pomost.
W Pekinie stał się Pan bohaterem jednego z bardziej spektakularnych zdjęć: załamany sztangista w koszulce z napisem "Georgia" leżący pod sztangą (młody, 21-letni Kasabijew reprezentował wówczas Gruzję i był czwarty - WoK). Wypadałaby teraz, z orzełkiem na koszulce, postarać się o coś równie zapadającego w pamięć, lecz bardziej radosnego.
Koszulka będzie inna, a sztanga - mam nadzieję - nad głową.
Rozmawiał Wojciech Koerber
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?