Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak sąsiad zepsuł mi seans, a premier niespodziewanie napisał puentę

Justyna Kościelna
Doskonale rozumiem - ba!, nawet się cieszę, że Wrocław jest "miastem spotkań". Zdecydowanie mniej entuzjastycznie do tego sloganu podchodzą jednak moje łokcie (wraz z prawym i lewym przedramieniem), które w ciągu kilku ostatnich dni odbyły szereg niezbyt miłych spotkań...

Nie mam pojęcia, kto i dlaczego uznał, że miłośnik X muzy to człowiek wspaniałomyślny i swoim podłokietnikiem chętnie podzieli się z bliźnim siedzącym obok, ale należałoby go skazać na rok ciężkich robót. No bo chyba zgodzą się Państwo ze mną, że kino byłby jeszcze wspanialszym miejscem, gdyby KAŻDY fotel wyposażony był we WŁASNĄ parę oparć na ręce. Myślę o tym za każdym razem, gdy w mrokach kinowej sali toczę z moimi sąsiadami dyskretną wojnę łokciową. Mam kilka taktyk, ale wybaczcie, nie zdradzę ich - w końcu każdy z Was jest moim potencjalnym rywalem.

Nie bez kozery o niechcianych spotkaniach przedramion w mieście spotkań piszę właśnie teraz. Do niedzieli we Wrocławiu trwa American Film Festival, druga impreza filmowa, którą organizuje nam Roman Gutek. Po co organizuje? Ano po to, by pokazać, że produkcje zza oceanu to nie tylko kino gatunkowe, tak namiętnie serwowane w multipleksach. Że tuż obok Fabryki Snów powstają produkcje ambitne, autorskie, niebojące się stawiać trudnych pytań i pokazywać brzydkich bohaterów z nadwagą, którzy żyją i umierają jako looserzy, a happy end mają tylko wtedy, gdy zapłacą za bilet do kina. AFF jest także po to, by udowodnić, że film można obejrzeć bez siorbania coli i przegryzania śmierdzącego popcornu. Sprawdziłam i zaręczam - da się. Nawet bez własnego podłokietnika.

Czy zastanawialiście się kiedyś, jak wspaniale byłoby, gdyby KAŻDY kinowy fotel wyposażony był we WŁASNE podłokietniki? Ja zastanawiałam się tysiąc razy

No właśnie, wracając do meritum sprawy... Gdy zmierzałam do puenty, nieoczekiwanie dobił mnie pan premier, który wreszcie odpowiedział na pytanie: jak żyć? I przy okazji wyjaśnił, dlaczego - nim zacznę wieść dostatni i wesoły żywot polskiej emerytki - będę musiała "nieco" dłużej popracować.

Odkąd wysłuchałam jego wczorajszego expose, żyję więc nadzieją, że gdy w wieku 67 lat pognam do kina, by przygotować dla Państwa recenzję z filmu "Oszukać przeznaczenie 33" albo relację z 41. edycji American Film Festival, w miejscu foteli bez oparć, już od dawna będą tam stały luksusowe kanapy. W końcu w tym wieku człowiek ma prawo do drzemki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska