Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jagiellonia Białystok 2:3 Miedź Legnica. Na worek z bramkami warto było poczekać!

RYG
Dominik Nowak ma się z czego cieszyć. W końcu dobra gra przyniosła bramki i, co najważniejsze, wygraną
Dominik Nowak ma się z czego cieszyć. W końcu dobra gra przyniosła bramki i, co najważniejsze, wygraną Wojciech Wojtkielewicz
Długo piłkarze Jagiellonii Białystok i Miedzi Legnica nastawiali swoje celowniki. Ale gdy już to zrobili, to rozstrzelali się na dobre. Pięć bramek w dwadzieścia minut, emocje do samego końca. Taką Ekstraklasę chcemy oglądać!

Kornel Osyra, defensor Miedzi Legnica, przed wyjazdowym spotkaniem z Jagiellonią Białystok mówił, że na stadionie przy ul. Słonecznej dużo jest otwartych spotkań. Takiego też spodziewaliśmy się po starciu wicemistrza Polski z odważnie grającą Miedzią Legnica. I, na całe szczęście, takie dostaliśmy.

Niemalże od początku meczu graliśmy to w jedną, to w drugą stronę. Częściej przy piłce byli gospodarze, ale wcale nie oznaczało to, że mieli więcej z gry.

Jednak mimo wysokiego tempa i sporej częstotliwości dynamicznych ataków, w obu drużynach brakowało dokładności. Dość powiedzieć, że mimo sporej liczby strzałów w pierwszej połowie mieliśmy tylko trzy celne uderzenia.

Najgroźniejsze i jedyne po stronie gospodarzy to próba Martina Pospisila. W 24. minucie nieco pechowo piłka odbiła się od nogi jednego z obrońców Miedzi, przejął ją Mile Savković i wystawił Czechowi. Ten przymierzył, ale na posterunku był Kanibołocki. Choć Ukrainiec nie interweniował najlepiej, to udało mu się sparować piłkę na słupek.

Jeżeli zaś chodzi o legniczan, to groźnie uderzał Fabian Piasecki, ale dopiero w drugiej minucie doliczonego czasu gry. Wystawiony przez Dominika Nowaka w pomocy 23-letni zawodnik dobrze skontrował piłkę głową, ale pewnie interweniował Kelemen.

A poza tym? Cała masa pudeł. Roman Bezjak, Mile Savković, Taras Romańczuk, Marquitos, grający jako napastnik PetteriForsell czy wspomniany Piasecki - wszyscy próbowali, wszyscy mieli problem z celownikami.Do przerwy 0:0 i ambiwalentne odczucia, bo z jednej strony ciekawie widowisko, z drugiej kłopoty ze strzelbami.

Bramki, na które wyczekiwali fani w Białymstoku padły dopiero w ostatnich fragmentach spotkania. Najpierw wprowadzonemu za kontuzjowanego Bozicia Jonathanowi De Amo uciekł Bezjak i przelobował Kanibołockiego. A cztery minuty później absolutną petardą zza pola karnego popisał się Petteri Forsell, odpłacając się za zaufanie, którym obdarzył go Dominik Nowak.

Ale jak strzelanie się rozpoczęło, to na dobre, bo w 81. minucie Pospisil wykorzystał swoją technikę, znalazł Romańczuka, a ten podcinką pokonał golkipera Miedzi. 82. minuta? Zieliński do Piaseckiego, Piasecki zgrywa do Forsella i 2:2. Pięć minut później Augustyniak pakuje piłkę do siatki po podaniu

Dużo emocji? I bardzo dobrze! Oglądając Miedź nie można się nudzić, a teraz w końcu przyszło zwycięstwo. Oby tak dalej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska