Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Mazoń, aktor Wrocławskiego Teatru Lalek, dostał Nagrodę im. Leona Schillera

Małgorzata Matuszewska
Grzegorz Mazoń odebrał Nagrodę im. Leona Schillera po spektaklu Czarodziejski flet
Grzegorz Mazoń odebrał Nagrodę im. Leona Schillera po spektaklu Czarodziejski flet Kasia Chmura-Cegiełkowska
Grzegorz Mazoń opowiada o swoich teatralnych korzeniach i planach na przyszłość.

Wie Pan, że Leon Schiller był nie tylko reżyserem teatralnym, ale także kompozytorem i pieśniarzem?
Nie, nie wiedziałem, to dla mnie miła wiadomość.

Pan jest znanym multiinstrumentalistą, śpiewa, rapuje, beatboxuje. Czy nagroda imienia muzyka zmieni coś w Pana artystycznej drodze?
Nie. Po prostu cały czas będę robić swoje, doskonalić się. Nagroda im. Leona Schillera to bardzo miłe wyróżnienie. Mam określoną drogę artystyczną, którą staram się iść konsekwentnie.

Czemu wybrał Pan zawód aktora?
Od dziecka biegałem po teatralnych korytarzach, bo moi rodzice pracują w Operetce Śląskiej, późniejszym Gliwickim Teatrze Muzycznym. Mama jest chórzystką i aktorką, ojciec jest pianistą, ale przez trzydzieści lat śpiewał w chórze operetki. Byłem po prostu skazany na aktorstwo.

Chciał Pan zostać aktorem śpiewającym?
Tak, decydując się na studia aktorskie, wybrałem takie szkoły, żeby pracować potem w teatrze muzycznym – zdawałem do Warszawy i do Wrocławia. Dostałem się na Wydział Lalkarski we Wrocławiu i lalki zmieniły moje widzenie teatru.

Zyskał Pan coś, zmieniając poglądy na teatr?
Zdałem sobie sprawę, że teatr lalek oferuje aktorowi dużo więcej, że ważnym elementem przedstawień w teatrze lalkowym jest muzyka. Dziś nie żałuję.

Pracuje Pan we wrocławskich Lalkach razem z żoną, Aleksandrą Mazoń. Razem prowadzicie warsztaty dla najnajów i ich rodziców Literatura w pieluchach. Bycie rodzicem pomaga w zrozumieniu małych widzów?
Mamy 4,5-letnią córkę Lenę. Od zawsze dużo jej czytamy, a teraz ona sama zaczyna czytać. Usamodzielniła się i bardzo lubi książki. Warto oswajać dzieci z książkami od bardzo małego.

We Wrocławskim Teatrze Lalek zadebiutował Pan rolą Mozarta w spektaklu Krzysztofa Grębskiego Mozart listy pisze. Nie może się Pan jakoś rozstać z tą postacią, bo niedawno zagrał go Pan w Czarodziejskim flecie w reżyserii Marka Zákostelecky’ego. Kim jest dla Pana Mozart?

Genialnym, szalonym człowiekiem, wolnym w swojej twórczości. Interesują mnie też czasy, w których żył. Ludzie wtedy stawiali sobie wysoko poprzeczkę, Mozart pisał bez pomocy komputera, a kunsztownie.

Który instrument lubi Pan najbardziej?
Wiodące są instrumenty klawiszowe, ale od zawsze fascynowałem się perkusją.

Na 36. PPA za spektakl Czekając na Otella, którego jest Pan kierownikiem muzycznym, w Nurcie OFF zdobyliście wyróżnienie. Będzie można jeszcze zobaczyć przedstawienie?
Jesteśmy w trakcie szukania miejsca.

Co Pana teraz zajmuje?
Zaczynam próby z Maćkiem Prusakiem do spektaklu Noc bez księżyca w Teatrze Lalek. Znajomi produkują płytę z 12 piosenkami dla dzieci. Już ją nagraliśmy, zostawiając miejsce na imię dziecka. Rodzice będą mogli zamawiać płyty dla swoich dzieci z ich imieniem.
Nagrodę im. Leona Schillera przyznaje Związek Artystów Scen Polskich

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska