Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

EuroBasket 2013. Przykra porażka Polaków w meczu z Gruzją

PK
Wystarczyło 20 minut meczu z Gruzją, by polscy koszykarze byli już jedną nogą za burtą mistrzostw Europy w Słowenii. Co prawda przed naszą kadrą jeszcze cztery mecze, ale biorąc pod uwagę, z jakim rywalami będziemy grać i to, co zobaczyliśmy wczoraj w Celje, wielkich nadziei na zwojowanie turnieju nie mamy.

Ta porażka to wielki szok. Gruzję mieliśmy pokonać lekko, łatwo i przyjemnie. Potem powtórzyć to z Czechami, a następnie urwać jedno zwycięstwo z którymś z mocarzy grupy C i walczyć w kolejnej rundzie mistrzostw. Ale to tylko teoria. Boisko brutalnie zweryfikowało nasze spojrzenie na polską reprezentację i jej udział w turnieju. Gruzja była najzwyczajniej w świecie lepsza od biało-czerwonych, a najbardziej przerażające jest to, z jaką łatwością pokonali ekipę Dirka Bauermanna. - Dlaczego zagraliśmy tak słabo? Nie wiem w tym momencie i nie ma to większego znaczenia - mówił na gorąco po spotkaniu nieco podłamany niemiecki szkoleniowiec.

Później przeszedł do nieco bardziej merytorycznej analizy. - Gruzini zasłużyli na zwycięstwo, bo grali dobrze przez 40 minut. Takie mecze się zdarzają, kiedy nie trafiasz pięciu trójek i rzutów wolnych z rzędu. Wszyscy starali się za bardzo. Myśleli o tym, żeby nie przegrać, a nie o tym, aby wygrać. Musisz trafić kilka rzutów, aby zdobyć rytm. W tym meczu to się nie udało. Jestem pewny, ze wrócimy silniejsi i zagramy dużo lepszy mecz jutro przeciwko Czechom - opowiadał niemiecki opiekun polskiej reprezentacji.

Tak, jak się tego można było spodziewać, taktyka naszej drużyny podporządkowana była pod wysokich zawodników. Marcin Gortat i Maciej Lampe często dostawali piłkę pod koszem, ale Gruzini ich podwajali. Nasi rzucali więc z trudnych pozycji i na nie najlepszej skuteczności. Innego pomysłu na grę polska drużyna nie miała. Zawodnicy obwodowi byli mało agresywni, nie podejmowali akcji indywidualnych, penetracji pod kosz, czy nawet rzutów z półdystansu. Thomas Kelati, który miał być „strzelbą” na tym turnieju, oddał tylko trzy rzuty z gry. Nie potrafili też biało-czerwoni wymuszać fauli i w całej pierwszej połowie tylko pięć razy rzucali z wolnych. Zresztą wszystkie próby były nie udane, tak jak te zza łuku.

Tymczasem Gruzini preferowali mało skomplikowaną grę, z wieloma akcjami indywidualnymi. Łatwo też przychodziło im podejmowanie decyzji o rzutach z dystansu. A jak zaczęło wpadać, to złapali wiatr w żagle i byli już nie do zatrzymania. Znakomicie zagrał Viktor Sanikidze, zdobywca 23 punktów (5/6 za dwa, 3/5 za trzy).

Przed przerwą traciliśmy do rywali już 17 punktów (22:39). Na początku drugiej połowy nasi próbowali zerwać się do odrabiania strat. Byli bardziej agresywni, przez co Gruzini z większym trudem zdobywali punkty. Cóż z tego, skoro nam gra w ataku nadal się nie kleiła.

- Dla nas był to trudny mecz. W pierwszej połowie brakowało nam komunikacji w obronie, nie trafialiśmy trójek. Nie potrafiliśmy zmniejszyć przewagi w kolejnych częściach meczu. Musimy szybko o tym zapomnieć - podsumował Przemysław Zamojski, który trafił jedyne rzuty za trzy dla Polski. I to na 100-procentowej skuteczności. Dobre momenty miał też Przemysław Karnowski, ale to wszystko działo się, gdy było już pewne, że ze zwycięstwa cieszyć się będą Gruzini.

Ich trener Igor Kokoskov nie krył radości. - Musimy się cieszyć, jesteśmy zadowoleni z wyniku. To turniej, w którym jesteśmy stawiani w roli austajderów. Niektórzy oczekują do nas więcej niż się powinno. Jesteśmy tutaj bez Zazy Paczulii i Tornike Szengelii. To duża strata, ale musieliśmy być gotowi do walki. Mam duży szacunek dla polskiej drużyny. Mają bardzo dobrego trenera. Widziałem ich przed mistrzostwami, wyglądali wtedy jakby byli najlepiej przygotowaną drużyna do mistrzostw - opowiadał Kokoskov.

W czwartek biało-czerwoni mierzyć się będą z Czechami. By przedłużyć swoje szanse na wyjście z grupy, muszą bezwzględnie wygrać. Są faworytem, ale... wczoraj też byli. Największą gwiazdą w zespole naszych południowych sąsiadów jest Jan Vesely (211 cm). W poprzednim sezonie rozegrał 51 spotkań w Washington Wizards, w których zdobywał średnio 2,5 punktu. W eliminacjach do EuroBasketu Czesi odnieśli pięć zwycięstw i ponieśli trzy porażki. Wygrali m.in. przed własną publicznością z Turcją (82:64).

Mecz z Czechami o godz. 17.45. Jeśli naszym uda się wygrać, później trzeba będzie odnieść dwa kolejne zwycięstwa, by myśleć o wyjściu z grupy.

Polska - Gruzja 67:84 (14:20, 8:19, 15:16, 30:29)
Polska:
Gortat 12, Lampe 10, Zamojski 10 (3), Karnowski 9, Ignerski 8, Ponitka 7, Koszarek 4, Waczyński 3, Kelati 2, Szubarga 2, Chyliński 0, Hrycaniuk 0.
Gruzja: Sanikidze 23 (3), Markoiszwili 18 (2), Szermadini 13, Cincadze 11 (1), Hackman 9, Leżawa 3 (1), Ckitiszwili 3 (1), Burjanadze 2, Metreveli 2, Pchakadze 0, Patsatsia 0, Sanadze 0.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska