Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

EuroBasket 2013. Na dzień przed rozpoczęciem turnieju w Celje trwały jeszcze prace przy hali

PK
Tak wygląda hala w Celje. Tu swoje mecze grać będą Polacy
Tak wygląda hala w Celje. Tu swoje mecze grać będą Polacy Materiały organizatorów
Gdyby ktoś przejeżdżał przez Celje całkowicie przypadkiem, nawet nie zorientowałby się, że to jedno z miast gospodarzy mistrzostw Europy i już w środę rozpocznie się tu wielkie święto koszykówki.

My do Słowenii jechaliśmy w pełni świadomi tego, co nas czeka. A trasa do tego urokliwego zakątka wiedzie przez Czechy i Austrię. Jak droga? Do Brna trochę się ślimaczy, ale potem wjeżdżamy na autostrady i jest już z górki. Pod górkę też trochę, ale takie już w tej części Europy ukształtowanie terenu. Dziewięć godzin z hakiem i jesteśmy w Celje. Żyje to ok. 37 tysięcy mieszkańców, ale to i tak trzecie pod względem populacji miasto w kraju. Po drodze do hali mijamy kilka plakatów promujących turniej, ale powiedzieć, że na każdym kroku atakuje nas gorączka EuroBasketu, byłoby wielką przesadą.

Podjeżdżamy pod halę, a tu wre praca. Stoi już kilka przenośnych namiotów, powstają kolejne. Niektórym idzie bardzo topornie, bo brakuje materiału, żeby zamknąć daszek. Puszczają nerwy, padają siarczyste słowa. To znaczy tak nam się wydaje, bo języka słoweńskiego nie znamy. Słychać stukanie młotkiem. Właśnie przyjechali robotnicy, będą montować wąskie gardła dla kibiców przed wejściem do hali. Dalej inna ekipa rozkłada wielkie grille, na których będą smażyć mięso dla zgłodniałych fanów. Przejeżdża kolejna ciężarówka. Urocza dziennikarska z czeskiej telewizji kilak razy sposobi się do nagrania, nim będzie względna cisza, by widzowie nie słyszeli szumu.

Na trybuny hali (mogą pomieścić 5200 osób) wejść nie można, bo Polacy właśnie trenują przed meczem z Gruzją. Próbujemy przekabacić ochroniarza, ale ten nawet nie rozumie, co do niego mówimy. Nie każdy przecież musi znać język angielski... Ale wolontariuszki muszą! - Pierwszy raz tutaj? Zaprowadzę do biura prasowego - mówi jedna z nich. Drugie piętro. - Proszę, tam jest biuro prasowe, a tutaj winda. O, chyba nawet teraz działa - rzuca na odchodne.

Zaglądamy jeszcze do do kas. Kolejek nie ma. - Dużo sprzedaliście biletów? - pytamy. - Duuużo - odpowiada znudzona Słowenka i podaje szczegóły. We wtorek ok. godz. 18.30 na mecz Polska - Gruzja sprzedanych było prawie 50 procent wejściówek. Większym zainteresowaniem kibiców cieszą się dwa pozostałe środowe spotkania. Hiszpania - Chorwacja - 85 procent sprzedanych. Słowenia - Czechy - będzie komplet. Jak my zagramy z gospodarzami, też będzie „full house”. Na polski bój z Czechami sprzedano 50 proc., z Chorwacją - 40, a z Hiszpanią - 60.

Dochodzi godz. 20. Polacy już skończyli trening. Co by tu robić? Zaglądamy do knajpki na parterze hali. Po oczach bije marka Pivovarna Lasko. Pod sufitem wycinki z gazet i zdjęcia piłkarzy ręcznych z klubu o tej samej nazwy. Czytamy, że w 1976 jakiś Stanko pobił jakiś rekord. Ładnie tu, chyba zostaniemy dłużej. Może nauczymy się słoweńskiego...

A jak nie to pogadamy z rodakami. Ci z szalikami już tu są.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska