Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziś już się tak o teatrze, niestety, nie pisze

Gabriela Pewińska
Janina Romanówna w "Weselu Figara" (1936 r.)
Janina Romanówna w "Weselu Figara" (1936 r.) Fot. z książki "Oddani Melpomenie"
Ze Zdzisławem Kordeckim, aktorem, autorem książki "Oddani Melpomenie" rozmawia Gabriela Pewińska.

Pana książka to siedem czułych portretów ludzi teatru, zwłaszcza wielkich polskich aktorek sprzed lat...
Wszystkie je znałem ze sceny. Osobiście - Marię Malicką i Ewę Bonacką. Jedną 35, drugą 25 lat. Janinę Romanównę i Irenę Eichlerównę oklaskiwałem pełen zachwytu wielokrotnie.

Znał Pan też znakomitą tłumaczkę Zofię Jachimecką - muzę Młodej Polski, symbol Krakowa...
Darzyła mnie przyjaźnią, otrzymałem od niej piękną dedykację, której fragment i urywki z listów cytuję w książce. Znaną mi również Elżbietę Barszczewską podziwiałem na scenie od lat pięćdziesiątych. Widziałem wiele jej ról, także słynną Ibsenowską "Norę".

Cytuje Pan tu recenzje wielkich krytyków tamtych czasów, m.in. Grzymałę-Siedleckiego, Boya, Słonimskiego, Wierzyńskiego. To są poematy!
O Marii Malickiej pisano hymny. W recenzji z "Fantazego" są to zachwyty zupełnie szaleńcze! Tadeusz Kudliński zwraca uwagę nie tylko na każdy ruch i gest artystki, ale wręcz na każde mgnienie oka!

Pan, jako widz, też był bliski obłędu, widząc te genialne kreacje? Dziś już tak się nie pisze o aktorach, czy takich aktorów już nie ma?
Pewnie i jedno, i drugie. Teraz recenzje rzadko kiedy są literaturą. Oglądając te artystki na scenie nieraz byłem niewyobrażalnie oczarowany. Ale kiedyś był to inny teatr, wierny autorowi. Na przykład Malicka była bardzo cenioną odtwórczynią bohaterek Bernarda Shawa, z którym korespondowała. W jubileuszowej roli w sztuce Oscara Wilde'a "Wachlarz lady Windermere" (1973 r.) była tak niesłychanie angielska! Widać to nawet na zdjęciach.

Nie podaje Pan w książce dat urodzenia. Dlaczego?
To było pokolenie aktorek, które na ogół rodziły się po kilka razy... Zresztą to zamieszanie
(czy też moda) z datą urodzin dotyczyło nie tylko aktorek. Krąży anegdota, jak to młodzi ludzie pisali hasło do encyklopedii. Przyszli do wielkiej pisarki Zofii Nałkowskiej i poprosili pokornie: Bardzo panią przepraszamy, ale czy mogłaby pani nam powiedzieć, która z podawanych przez panią dat urodzenia jest prawdziwa? Na co Nałkowska odparła: Moi drodzy, wszystkie są fałszywe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska