Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dolnoślązaczka odpadła z Master Chefa. Teraz chce otworzyć restaurację w Legnicy

Marcin Walków
Katarzyna Byczko odpadła z programu MasterChef
Katarzyna Byczko odpadła z programu MasterChef x-news/tvn
Katarzyna Byczko, rolniczka z okolic Legnicy, odpadła wczoraj z rywalizacji o tytuł Master Chefa. Najpierw kaczka smażona na zimnej patelni, a potem łosoś owinięty szynką parmeńską nie podbiły serc jurorów. Z pięcioosobowej ekipy Dolnoślązaków w kuchni Master Chefa został już tylko jeden uczestnik - student weterynarii z Wrocławia.

Katarzyna Byczko mieszka w Rogoźniku (pow. legnicki), gdzie wspólnie z rodzicami prowadzi 250-hektarowe gospodarstwo rolne. Pracuje też w firmie handlującej nasionami. Wczoraj oddała fartuch i odpadła z programu.

Dała się poznać nie tylko jako uzdolniona kucharka, ale i temperamentna uczestniczka. Gdy jurorzy ją krytykowali, niemal zawsze próbowała postawić na swoim. Michel Moran zwrócił uwagę, że kaczki nie powinna smażyć na zimnej patelni, a położyć ją dopiero, gdy ta się rozgrzeje.
- Ale ja zawsze tak robię - odparła Byczko.
- Więc robisz źle - przekonywał Michel Moran. Nie pomogło nawet powołanie się na blisko 40 lat spędzonych w kuchni przez francuskiego mistrza. Nie przekonało to pani Katarzyny. Na swoim profilu na Facebooku napisała: "Jeśli to jest źle robione, to dlaczego dzięki takiej kaczce dostałam fartuch? Bo była smaczna. Ważniejsze, jak coś jest przygotowywane, czy jak smakuje?"

Gdy Magda Gessler skrytykowała tłustego łososia owiniętego szynką parmeńską, rolniczka spod Legnicy też miała swój kontrargument: pani Magda nie powinna krytykować, że coś jest za tłuste i nikt tego nie zje. - Nie wygląda na osobę, która dba o linię i je ryby tylko gotowane na parze - mówiła z przekąsem.

Czy zatem to rzeczywiście smak zadecydował, że Katarzyna Byczko nie walczy dalej o tytuł Master Chefa?
- Myślę, że faktycznie miałam "za dużą buzię". Ale to była decyzja jurorów, muszę ją uszanować i iść dalej - przyznaje.

Sama też podjęła w programie jedną decyzję, która nie przysporzyła jej sympatii kolegów, ani jurorów. W jednym z wcześniejszych odcinków, gdy drużyna, której była kapitanem, przegrała zadanie, mogła wytypować jedną osobę, która będzie bezpieczna i nie odpadnie. Wskazała na siebie.
- Niczego w życiu nie żałuję, poza tą jedną decyzją. Żałowałam jej już 5 minut później - mówi dziś była już uczestniczka "Master Chefa".

Zapewnia, że na udziale w programie jej przygoda z gotowaniem się nie kończy. To przecież jej pasja.
- Nadal, gdy chcę się odstresować, wchodzę do kuchni, wyciągam garnki i gotuję lub piekę. Chcę się nadal na tym polu rozwijać - mówi Byczko. W planach ma otwarcie swojej własnej restauracji.
- Legnica to stosunkowo małe miasto, dlatego chcę stworzyć coś, co nada mu klimat. Lokal, który będzie miejscem dla ludzi z pasją, czy to w postaci zamiłowania do wina, dobrych serów, gotowania. Chcę ich do siebie zapraszać i jednoczyć - mówi 31-latka.

W rywalizacji o tytuł "Master Chefa" wciąż bierze udział 22-letni Damian Kordas, student weterynarii na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu. Choć był wczoraj bliski eliminacji z programu po pierwszej konkurencji (nie zdążył udekorować dania i podał surowe przegrzebki), w konkurencji z łososiem znalazł się wśród najlepszych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska