Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dawid Podsiadło tym razem nie sam

Robert Migdał
“Curly Heads to piątka przyjaciół, jeszcze z czasów liceum
“Curly Heads to piątka przyjaciół, jeszcze z czasów liceum Łukasz Ziętek/Sony Music Polska
Dawid Podsiadło i Tomek Szuliński z zespołu Curly Heads opowiadają o sile przyjaźni i swojej płycie – „Ruby Dress Skinny Dog”.

Znacie się jak łyse konie. Od lat. Stara miłość nie rdzewieje?
Dawid Podsiadło: To prawda. Od lat jest między nami miłość, przyjaźń. Inaczej nie byłoby naszego zespołu, naszej wspólnej płyty.
Tomek Szuliński: A znamy się i gramy od czasów szkolnych – razem chodziliśmy do liceum, w szkole założyliśmy zespół – zaczepialiśmy kolejnych ludzi: „Hej, słyszałem, że grasz na perkusji, i do tego jesteś nieziemsko przystojny, więc pasujesz do nas. Będziesz z nami grał?”
Dawid Podsiadło: Bo oprócz talentu trzeba było „mieć branie” u dziewczyn w szkole. Chodziło o to, żeby fanki były... (uśmiech)

Nic nie zapowiadało rewolucji w waszym muzycznym życiu: ot, jeden z setek szkolnych zespołów w Polsce.
Dawid Podsiadło: Spokojnie sobie graliśmy, jeździliśmy po okolicy dalszej i bliższej z koncertami. Chcieliśmy się rozwijać muzycznie i scenicznie – obcować z ludźmi. To było dla nas ważne.
Tomek Szuliński: I rzeczywiście nagle pojawił się program „X Factor”, który wywrócił nam trochę to nasze muzyczne życie do góry nogami. Musieliśmy świadomie podjąć decyzję, że na chwilę „stopujemy”, że mamy przerwę, ale obiecaliśmy sobie, że za jakiś czas do siebie wrócimy. I jak widać – umowy dotrzymaliśmy.

No właśnie. Dawid wygrał „X Factora”, robił wielką karierę w telewizji, nagrał obsypaną Fryderykami płytę solową, a Wy...
Tomek Szuliński: …a my siedzieliśmy sobie spokojnie, tworzyliśmy i czekaliśmy, aż przyjdzie ten moment, że znów zaczniemy grać po staremu, jak dawniej, razem...

Nie baliście się, że Dawid zachłyśnie się solową sławą, pójdzie swoją drogą i już o Was zapomni?
Dawid Podsiadło: Nie było takich obaw – nikt ich nie miał, ani ja, ani chłopaki. Tak jak powiedziałeś na początku – stara miłość nie rdzewieje. Wiedzieliśmy, że na tyle się lubimy, że wytrzymamy próbę czasu, że wytrzymamy to rozstanie.
Tomek Szuliński: Mieliśmy spokój i świadomość, że jak się pojawi korzystny moment – to zrobimy płytę, taką, jaką zawsze chcieliśmy. I tak się stało. Ta przerwa dobrze nam zrobiła – Dawid rozwinął się wokalnie, my muzycznie. Doświadczył medialnie tego, czego my jeszcze nie doświadczyliśmy – więc przetarł nam szlaki, pokazując, co może być, jak może być. To tej płycie dobrze robi.
Dawid Podsiadło: Najważniejsze, że dzięki „X Factorowi” poznałem wielu ludzi, którzy teraz, kiedy wiedzą, kto to taki ten Dawid Podsiadło, spoglądają na nasz zespół przychylniejszym okiem. Dzięki temu dali nam szansę.
Tomek Szuliński: Bo szansa na to, że ktoś takiemu zespołowi jak nasz, który przychodzi prosto z ulicy, pozwoli nagrać płytę – były niemal zerowe. A tak – dzięki Dawidowi – się udało.

Na tej płycie Dawid pokazuje swoje inne oblicze – głośniejszego wokalisty, bardziej energetycznego.
Tomek Szuliński: Prawda jest taka, że my cały czas go takiego znamy. Zaskoczył nas swoim spokojem na swojej debiutanckiej płycie. Takiego właśnie Dawida nie znaliśmy.

Radzicie: „Tej płyty trzeba słuchać głośno”.
Dawid Podsiadło: Bo jest w niej moc. Ja w ogóle jestem zwolennikiem głośnego słuchania muzyki.

A twoi sąsiedzi?
Dawid Podsiadło: Myślę, że też lubią głośną muzykę, bo mi jeszcze nie zwrócili uwagi. Może mamy podobny muzyczny gust, albo stukają w rury w rytm i ich nie słyszę (śmiech).

W tej płycie jest energia.
Tomek Szuliński: Dawno nie było tak dobrej płyty w Polsce – powiemy nieskromnie. (śmiech). To jest bardzo niszowa muzyka, ale mamy nadzieję, że trafi do serca ludzi.
Dawid Podsiadło: No i przede wszystkim do ich uszu. Tą płytą udowadniamy, że chodzi nam o emocje, o muzykę – nie idziemy w niej na kompromisy. Gramy tak, jak czujemy. Nie robimy jej pod stacje radiowe,tylko po to, żeby ją puszczały na antenie.

A kiedy kolejna solowa płyta pod szyldem „Dawid Podsiadło”?
Dawid Podsiadło: Teraz całkowicie zaangażowałem się w Curly Heads, ale w wolnym czasie coś sobie tam tworzę na kolejną solową płytę. I sam, i ze swoim zespołem, z którym gram solowe koncerty, i z moim producentem – Bogdanem Kondrackim, z gitarzystą Aleksandrem Świerkotem, z którym znalazłem silną więź muzyczną. Nie śpieszymy się, choć nie mam w planach odpoczynku. Nie chcę sobie robić przerwy na oddech. Muszę wykorzystać swoją szansę, swój czas i przez kolejne pięć lat chciałbym rok w rok wydawać kolejne płyty. A jak się uda, to nawet częściej niż raz w roku.
Rozmawiał Robert Migdał

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska