Początkowo mówiło się, że takie plany ma nawet połowa załogi. Teraz jednak wielu kierowców wycofuje się z pomysłu.
- Emocje opadają. O strajku mówi się coraz mniej - przyznał nam jeden z motorniczych.
Inny dodał, że jeszcze kilkanaście dni temu niektórzy pracownicy chodzili po zajezdniach i nawoływali do strajku. Teraz to się zmieniło. Dlaczego? Bo rozpoczęły się wypłaty zaległych nagród, w wysokości 400 zł na osobę. Początkowo miały być wypłacone przed Bożym Narodzeniem.
- Ale zarząd skorygował plany i termin został przesunięty. Nie każdemu się to spodobało - dowiedzieliśmy się nieoficjalnie od jednego ze związkowców.
Innym problemem była likwidacja darmowych biletów dla pracowników. Tak postanowili miejscy radni. Jednak MPK uznało, że ze swoich środków wykupi bilety i rozda pracownikom.
Protestu nie popiera żaden z trzech związków zawodowych MPK.
- W obecnej sytuacji to nie ma sensu - uważa Tomasz Surowiec, szef zakładowej Solidarności.
- Jesteśmy przygotowani na najgorsze - zapowiada Iwona Czarnacka, rzeczniczka MPK. - Jeśli dojdzie do strajku, to pasażerowie nie ucierpią.
Po Wrocławiu musi jeździć 900 kierowców i motorniczych. - Znajdziemy zastępstwa. Nie będzie żadnego problemu, bo w sumie zatrudniamy 1500 osób - wyjaśnia Czarnacka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?