Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cztery mistrzostwa świata i pudło Baggio

Jakub Guder
Tylko Brazylia zdobyła więcej tytułów mistrza świata niż nasi piątkowi rywale. Zresztą tylko o jeden. Do 1994 roku obie reprezentacje szły w tej klasyfikacji łeb w łeb.

Właśnie na turnieju rozgrywanym w Stanach Zjednoczonych oba zespoły spotkały się w finale. Miały wtedy po trzy gwiazdki na koszulkach. 90 minut spotkania w Pasadenie nie przyniosło goli. Dogrywka również. Wszystko rozstrzygnęło się w rzutach karnych. Decydującej jedenastki nie wykorzystała gwiazda ówczesnej reprezentacji Italii, strzelec 5 goli na tym turnieju - Roberto Baggio. Jego pudło pamiętają wszyscy, mało kto przypomina sobie, że wcześniej nie trafili Franco Baresi i Daniele Massaro.

Swoje poprzednie tytuły Włosi wywalczyli w dwóch różnych epokach. Po pierwszy sięgnęli w 1934 roku. Uczestniczyli wtedy w mistrzowskim turnieju po raz pierwszy, ale byli za to gospodarzem. Pokonali wtedy po dogrywce 2:1 Czechosłowację, chociaż to nasi południowi sąsiedzi pierwsi strzelili bramkę.
Cztery lata później piłkarze z Półwyspu Apenińskiego także okazali się najlepsi. Najpierw w półfinale odprawili Brazylijczyków, którzy wcześniej z turnieju rozgrywanego na francuskich boiskach wyrzucili Polskę. W finale okazali się lepsi od mocnych Węgrów (4:2).

W obu turniejach występował Giuseppe Meazza, człowiek legenda, uważany za jednego z najlepszych zawodników w historii włoskiego futbolu. Dla Interu, z którym związał większość swojej kariery, strzelił 249 bramki w 361 meczach.

Na kolejne mistrzostwo czekali Włosi do 1982 roku (Hiszpania). Mieli wtedy w składzie fantastycznego Paolo Rossiego, króla strzelców tamtego turnieju (6 bramek), który zresztą dwoma golami w półfinale wybił marzenia o pucharze biało-czerwonym. W bram-ce stał legendarny Dino Zoff. W finale wygrali 3:1 z RFN po bramkach Rossiego, Tardellego i Altobellego.

Ostatni raz na najwyższym stopniu podium mundialu stanęli Włosi niedawno, bo w 2006 roku. Pokonali wtedy w finale Francję (1:1 i 5:3 w karnych). To był ten mecz, w którym Marco Materazzi powiedział coś Zinedine'owi Zida-ne'owi, a ten potraktował go "z byka" i wyleciał z boiska.

Po mistrzostwo Europy nasi piątkowi rywale sięgnęli tylko raz, i to w zamierzchłych czasach, bo w 1968 roku. Najbliżej powtórzenia tego sukcesu byli w 2000 roku. Złota (znów finał z Francją) pozbawił ich wtedy złoty gol Davida Trézéguet w dogrywce.

Biało-czerwoni z Włochami grali 13 razy (patrz ramka obok). W pamięci pozostają szczególnie dwa mecze. Ten z MŚ w 1974, kiedy pewni awansu wygraliśmy 2:1 i wyrzuciliśmy ich z turnieju, oraz ostatni, towarzyski z 2003 roku. Wygraliśmy wtedy 3:1.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska