Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co Grzegorz Lato i Zdzisław Kręcina sądzą o karze śmierci

Janusz Michalczyk
Sporo osób odlatuje z wrocławskiego lotniska. Jeszcze więcej nie odlatuje. Trzeba być naprawdę popularnym człowiekiem, żeby komentowano szeroko fakt, że samolot odleciał bez pasażera. A właśnie w tym duchu pisano o trudnym powrocie do stolicy Zdzisława Kręciny, sekretarza generalnego PZPN, po meczu między Polską a Gruzją rozegranym na stadionie w Lubinie.

Nie wnikając w szczegóły zdarzenia przypomnijmy, że Kręcina został poproszony o rezygnację z lotu, bo wydawał z siebie dziwne dźwięki. Nie tylko w kręgach piłkarskich działaczy, przyzwyczajonych do hucznych bankietów z różnych okazji, przyczyna niedyspozycji sekretarza była oczywista, ale słowa krytyki spłynęły po Kręcinie jak woda po kaczce.

Wczoraj szef PZPN Grzegorz Lato potwierdził, że w środę zarząd piłkarskiego związku zajmie się taśmami, których treść jest od kilku dni żywo komentowana. Przeciwnicy Laty i Kręciny uważają, że taśmy świadczą o tym, że ten tandem bierze w łapę. Coś mi się jednak zdaje, że obaj panowie za kratki nie trafią. Będą szli w zaparte, a ponieważ nie ma twardych dowodów, to w ostateczności zrezygnują ze swoich funkcji "dla dobra polskiej piłki". I zapewne o to chodzi tym, którzy rozkręcili całą aferę i szykują się do nowego rozdania intratnych stanowisk.

Dla polityków kompromitacja powszechnie nielubianych w kraju władz PZPN to łakomy kąsek. Katem PZPN postanowił zostać Jarosław Kaczyński, który rzucił hasło, by nie zważać na reakcję europejskiej federacji piłkarskiej i nie czekać z czystką w PZPN do Euro 2012. Lato z Kręciną mogli się zresztą poczuć trochę nieswojo, bo kilka dni wcześniej w kraj poszła informacja, że PiS chce przywrócenia kary śmierci.

Przestraszyć się mogli zresztą nie tylko działacze futbolu. Zanim wyjaśniło się, że nie chodzi o osoby, które zdradziły partię i postawiły na Zbigniewa Ziobrę, ten ostatni na wszelki wypadek ogłosił, że z powodu międzynarodowych uwarunkowań bardziej odpowiada mu dożywocie.

Nowy wiceprezes PiS Mariusz Kamiński wykazał odwagę, jak przystało na byłego szefa CBA, i pouczył kardynała Kazimierza Nycza, jak należy interpretować naukę Kościoła i Jana Pawła II w sprawie kary śmierci. Na miejscu kardynała mocno bym się zastanowił, zanim następnym razem przyjdzie mu ochota, by wchodzić w polemikę z liderami PiS. Jak wiadomo, Stanisław Wielgus musiał się ukorzyć i zrezygnować z warszawskiej diecezji w dniu swojego ingresu. Kardynał Nycz ingres zaliczył, ale po tym, jak dość pasywnie zachowywał się w sprawie krzyża przed Pałacem Prezydenckim, jego autorytet w prawicowym elektoracie już jest mocno nadwerężony.

Przy okazji wiceprezes Kamiński wyjaśnił, że kara śmierci jest nie tylko sprawiedliwa, ale z niezachwianą pewnością siebie oświadczył, że będzie skutecznie powstrzymywać kandydatów na zbrodniarzy. Nie wiem, z jakich badań wysnuł ten wniosek, lecz jego wywody mają tyle sensu co hipoteza, że w średniowieczu niewiasty przestały interesować się czarami, gdy zaczęto masowo topić i palić przedstawicielki tej profesji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska