Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co dalej z Teatrem Polskim? Zarząd województwa odwleka decyzję w sprawie Cezarego Morawskiego

Małgorzata Matuszewska
W grudniu zeszłego roku część aktorów protestowała z flagami przeciwko dyrektorowi Cezaremu Morawskiemu.
W grudniu zeszłego roku część aktorów protestowała z flagami przeciwko dyrektorowi Cezaremu Morawskiemu. Pawel Relikowski / Polska Press
Nie zapadnie dziś żadna decyzja dotycząca przyszłości Teatru Polskiego we Wrocławiu. Powód? Nie było kworum podczas zebrania zarządu województwa dolnośląskiego. Na zaplanowanym spotkaniu w sprawie ewentualnego odwołania dyrektora Cezarego Morawskiego zabrakło m.in. wicemarszałka Jerzego Michalaka.

Już o godzinie 9 do budynku Urzędu Marszałkowskiego przyszli przedstawiciele zespołu Teatru Polskiego, w tym zwolnieni aktorzy: Marta Zięba, Michał Opaliński i Andrzej Kłak. Byli z flagami związku zawodowego Inicjatywa Pracownicza. Aktorzy domagali się odpowiedzi, co dalej z ich postulatem dotyczącym zwolnienia dyrektora Cezarego Morawskiego.

Chwilę później przechodzący korytarzem członek zarządu województwa Tadeusz Samborski życzył im sukcesów zawodowych. Z kolei do protestujących wyszedł marszałek Cezary Przybylski i powiedział, że ze względu na niepełne kworum żadne decyzje dziś nie zapadną. Obiecał jednocześnie, że konkretne decyzje zostaną podjęte na początku przyszłego tygodnia.

W to jednak nie wierzą sami aktorzy. Andrzejowi Kłakowi udało się wejść na spotkanie zarządu, gdzie dostał potwierdzenie obietnicy podjęcia decyzji w przyszłym tygodniu. Jednak aktorzy nie wierzą w zmianę sytuacji.
- To samo powtarzają nam od miesięcy, zbywają nas. Tu się nic nie zmieni - mówił rozgoryczony Andrzej Wilk.

Marta Zięba została zwolniona z Teatru Polskiego i do końca marca jest na wypowiedzeniu. Niedawno Cezary Morawski zapytał Krystiana Lupę, reżysera obsypanej nagrodami i zapraszanej przez światowe sceny „Wycinki”, o możliwość zastąpienia w przedstawieniu zwolnionych artystów.

- To koniec „Wycinki” - uważa aktorka. - Projekt wymiany aktorów świadczy o nieznajomości dyrektora pracy z tym reżyserem i nieznajomości tematu. Spektakl powstawał na improwizacjach, nie w dwa tygodnie, ale przez kilka miesięcy. Praca nad nim to były godziny rozmów, czytania literatury, jeździliśmy do miejsc, w których żyją bohaterowie przedstawienia, oni w spektaklu są ukryci pod innymi nazwiskami. Zespół nie wyobraża sobie teraz „Wycinki”. Wydaje się, że dyrektor ma pomysł zabicia tego spektaklu. W teatrze jest podobnie, jak w szpitali. Cały zespół biorący udział w operacji pacjenta jest niezbędny, ale lekarz jest w stanie zastąpić pielęgniarkę i asystować operującemu koledze. My również możemy zapalić światło, włączyć muzykę, postawić scenografię. Ale na scenę nie wejdzie człowiek z pracowni technicznej. Teatr stoi i stał aktorem. A dziś mam wrażenie, że czasy się zmieniły i to jest przerażające.

W proteście wzięła też udział Magdalena Chlasta-Dzięciołowska z publiczności Teatru Polskiego: - W teatrze nie ma czego oglądać. Pan dyrektor ma pomysł na ingerencję w „Wycinkę”, spektakl, który był dumą i ambasadorem Wrocławia. My, jako społeczność widzów, chcemy wprowadzić program naprawczy sytuacji w Polskim. Nie zgadzamy się na odpychanie odpowiedzialności przez urzędników. Miasto, jako że nie jest organizatorem Teatru Polskiego, nie chce ingerować w sprawę, a my domagamy się współpracy między instytucjami zajmującymi się kulturą. Bo chodzi o coś więcej, niż rozłożenie odpowiedzialności między urzędnikami. Przecież Teatr Polski umiera.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska