Na miejscu okazało się, że praca wcale nie jest taka łatwa i przyjemna, jak im obiecywano. Traktowano je jak niewolnice, a pieniądze, które zarabiały, trafiały do kieszeni znajomego.
Prokuratura oskarżyła właśnie 32-letniego Artura M. ze Świebodzic o czerpanie korzyści z uprawiania przez 18-latki prostytucji, szantaż i groźby. Zdaniem śledczych, mimo że wałbrzyszanki przebywały w Londynie zaledwie kilka dni, mężczyzna zarobił na nich co najmniej 2 tysiące funtów.
Zobacz też: Zapłać, albo powiem Twojej żonie... 30 tysięcy prób szantażu rocznie
Do zdarzenia doszło w lipcu 2008 roku. Dziewczyny przyjechały do Londynu autobusem. Czekał tam na nich oskarżony i jego znajoma. Zawieźli je do domu, w którym mieszkały inne Polki zajmujące się prostytucją. - Po kilku dniach jedna z wałbrzyszanek oświadczyła, że nie chce już pracować w agencji, że chce wracać do domu - relacjonuje Ewa Ścierzyńska z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy. - Wtedy Artur M. zagroził jej, że zamieści w internecie kompromitujące ją filmy i rozgłosi w Wałbrzychu, że pracowała jako prostytutka.
Mimo to dziewczyna dwa dni później, pod pretekstem zrobienia zakupów, wyszła z agencji i poprosiła właściciela sklepu, by zawiadomił brytyjską policję. Mundurowi zjawili się na miejscu kilka minut później. A nazajutrz, dzięki pomocy konsulatu, kobiety wyjechały do Wałbrzycha - dodaje prokurator. Tłumaczy, że śledztwo trwało pięć lat, bo polscy śledczy przez większość tego czasu oczekiwali na zrealizowanie przez Brytyjczyków wniosków o pomoc prawną.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?