Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Buona sera Franciszku, czyli habemus Grodzka

Jacek Antczak
Polskapresse
Jest źle. Wszyscy widzą, że świat, Polskę i Wrocław dzieli żelazna, ideologiczna kurtyna. Co prawda nowocześniejsza niż w zamierzchłych XX-wiecznych czasach i bardziej wirtualna niż realna, ale groźna. Bo zwykli ludzie są podzieleni. W tym globalnym porządku na elektorat Barcelony i wyborców Realu. Czyli na wyznawców skromnego Argentyńczyka, który przeniósł się do Europy z okolic Buenos Aires ,oraz katolika niestroniącego od blichtru i uważającego się za boskiego, choć jest tylko królewski.

W lokalnym, wrocławskim wydaniu ludzie dzielą się na kibiców prezydenta Dutkiewicza i fanów marszałka Jurkowlańca. Wprawdzie nikt dokładnie nie wie, w czym problem, ale tak jest od początku świata. To znaczy kadencji. Na świecie i we Wrocławiu sytuacja nie zmienia się od lat, ale w wymiarze krajowym podziały w intymnej sferze społeczno-religijnej są bardziej dynamiczne. Otóż Polska podzieliła się na zwolenników Krystyny Pawłowicz i Anny Grodzkiej. Do niedawna istniał podział na wyznawców zakonu Kaczyńskiego i drużyny Tuska, ale powoli o tych politykach zapominamy. Następuje ich medialna abdykacja. Nowe czasy i wyzwania potrzebują nowych twarzy, najlepiej kobiecych i to dość wyrazistych.

Obie panie zajęły się ostatnio tym, na czym się znają najlepiej. Pani Pawłowicz homoseksualistami, a Pani Grodzka wyborem papieża i w ogóle duchowością polskiego społeczeństwa. Posłanka Pawłowicz ujawniła, że opiekuje się homoseksualistami, którzy piszą do niej listy z prośbą o pomoc i poparcie, natomiast posłanka Grodzka uznała, że ewentualna pielgrzymka papieża Franciszka nie przyniesie Polakom żadnych korzyści.

Niedoszła "wicemarszałka" Sejmu słusznie apeluje, że przygotowanie takiej wizyty byłoby zbędnym wydatkiem. Nieważne, że pani Grodzka antycypuje rzeczywistość, bo Franciszek jakoś nie rozpoczął swojego pontyfikatu od zapowiedzi przyjazdu do ojczyzny Jana Pawła II i Anny Grodzkiej, ba, nawet tego swojego buenasera czy bongiorno nie wypowiedział po polsku, ale Anka - jak mawia Palikot - dobrze kombinuje. Przyjedzie ten watykański Messi do Polski i za nasze pieniądze będzie katolikom mieszał w głowach i znaki krzyża czynił. Przyjazd, a nawet samo zapraszanie nowego papieża na przykład na dni młodzieży mogłoby przecież zaszkodzić w rewolucji obyczajowej, która właśnie dokonuje się w Polsce i której wszyscy dopingujemy, niczym Messiemu z Barcelony. Wróć, zły przykład - katolik. Jeszcze raz. Rewolucji, której wszyscy dopingujemy niczym... komuś tam. O, mam, niczym zawieszonemu w prawach członka Kaliszowi.

Niepotrzebnie się czepiam Grodzkiej, wszak nie jej wina, że duchowość Polaków mniej ją obchodzi od ich fizyczności. A zwolenników Ruchu Palikota z założenia boli kręgosłup, zwłaszcza krzyż. Na ich miejscu urządziłbym teraz własne konklawe i wybrał na członka honorowego dyrektorkę teatru z Poznania, która uznała, że na papieża wybrano chu... No cóż, nikt nie powiedział, że wszyscy Polacy wywodzą się z pokolenia JPII, w końcu Cham to też postać biblijna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska