Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brat Pit ma już 20 lat, czyli jak wypełnić najtrudniejszy druk na świecie

Jacek Antczak
Z badań socjologicznych wynika, że co roku w ostatnim tygodniu kwietnia Polacy przypominają sobie o dzieciach i wtedy dochodzi do najczęstszych zbliżeń małżeńskich. Przy biurkach i kuchennych stołach.

Bo nic nie działa lepiej na zapracowanych, zestresowanych i niemających dla siebie czasu rodziców, jak wspólne rozliczenie podatkowe, czytaj ślęczenie nad PIT-em. "Robimy to" wspólnie lub indywidualnie już od 20 lat. Co prawda Polacy już są Europejczykami pełną gębą i od dawna nie piszą do urzędów skarbowych listów z pytaniem "dlaczego Polska uznaje nas za złodziei i każe płacić podatki" (tysiącom ludzi w 1993 roku wydawało się, że to ich "pierwszy raz", gdyż "przecież w PRL-u podatków nie było"), ale jest to wydarzenie, które nadal spędza nam sen z powiek. Nie tylko dlatego, że szukamy ostatnich szans, by sobie ulżyć (za moment zniknie ulga internetowa i za... posiadanie w domu jedynaka).

Ponoć bywają nawet skruszeni osobnicy, którzy w ostatnich dniach kwietnia nie tylko nie zbliżają się do swoich drugich połówek, ale w ogóle nie sypiają po nocach, bo robią rachunki. Sumienia. I jeśli po stronie "winien" wychodzi im więcej niż "ma", wysyłają z własnej woli pieniądze do US, szczerze przyznając, że to autokara za oszukiwanie państwa przez zaniżanie dochodów, dodając, że jeśli dalej nie będą mogli zasnąć, to prześlą kolejne sumki. Aż w końcu budzik sumienia zamilknie.

"Bezsenność pitowa" to poważna choroba, choć do niedawna w wielu krajach, zwłaszcza południa - w Grecji czy Włoszech - zupełnie nieznana. Ale i tam ostatnio odkryto wiele ognisk tego wirusa (nie)uczciwości. No bo nie ma zmiłuj, na tym świecie pewne są tylko śmierć i podatki - stwierdził Franklin. Ale podatki są znacznie gorsze, bo przecież śmierć nie przytrafia się nam co roku.

Ba, przez te 20 lat nawet nasze PIT-y polubiliśmy i brakowałoby nam ich niczym pit (bułek syryjskich z zawsze wysypującą się kapustą i lejącym na koszulkę majonezem) z Dworca Głównego PKP. Gdy premier Tusk z ministrem Rostkowskim wspomnieli, że mogliby tak bardzo podnieść VAT, by nawet znieść PIT, to Polacy w sondażach zapowiedzieli, że się na to nie zgodzą. Wyobraźmy sobie, jak w obronie PIT-ów idziemy pod urzędy skarbowe przy okazji żądając przyznania koncesji telewizji Trwam. Kłopot byłby tylko z hasłami na transparentach, bo "Personal Income Tax" nijak ma się do rodzimego "pitolenia", oznaczającego przecież gadanie głupot lub "nieumiejętną grę na jakimś instrumencie". Dla najbardziej kłócących się przy "przy picie" graczy w scrabble pocieszające jest, że spokojnie mogą wcisnąć swój "pit" w planszę, uzasadniając, że chodzi o jęczmienny placek w dopełniaczu liczby mnogiej, a nie o angielski skrót formularza podatkowego.

A jak to ustrojstwo wypełnić? To wie tylko pani z tekstu poniżej i inne księgowe. Ci, którzy składają go od 20 lat, ale nadal nie mają pojęcia, o co w nim chodzi, zawsze mogą się powołać na Einsteina, który stwierdził że "podatek dochodowy jest rzeczą, którą najtrudniej w świecie zrozumieć". Bo załącznik E do Pit-a nigdy nie równa się mc kwadrat?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska