Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bożena Karkut: Zagłębie wzbudza zazdrość, bo jesteśmy stabilnym klubem (ROZMOWA)

Dawid Foltyniewicz
Paweł Relikowski
Bożena Karkut to żywa legenda KGHM Zagłębia Lubin. Od 24 lat jest trenerką zespołu piłkarek ręcznych. Poprowadziła „Miedziowe” do 18 medali mistrzostw Polski (w tym 4 mistrzostw) i 8 krajowych pucharów. Triumfatorka 71. Plebiscytu na Trenera Roku na Dolnym Śląsku w rozmowie z nami tłumaczy, dlaczego traktuje Zagłębie jak rodzinę i czy z serii porażek w Lidze Mistrzyń można wyciągnąć pozytywne wnioski.

Sir Alex Ferguson prowadził Manchester United przez 27 lat. Zapowiada się na to, że pani rządy w Zagłębiu będą trwały dłużej?
Na razie mój licznik wskazuje 24 lata. Wszystko jest możliwe i mój staż w Zagłębiu zależy od wielu czynników. Muszę powiedzieć, że na to składa się cierpliwość wielu ludzi, m.in. prezesa Witolda Kuleszy. Od dwóch dekad jesteśmy w czołówce, ale za każdym razem, gdy zdobywałyśmy srebro, słyszałam głosy kibiców, że Karkut jest do zwolnienia. Taka to profesja. W 2000 roku ktoś postawił na trenera kobietę w ekstraklasie. Byłam wtedy jedyną kobietą w Polsce, która prowadziła zespół w sportach zespołowych. Praca to moja pasja, kocham to, co robię. Mam szczęście pracować z fajnymi ludźmi, zawodniczkami. Mamy wspólną drogę do spełniania marzeń. Ale na razie jestem daleko od myślenia o biciu rekordów - przynajmniej jeśli mówimy o tych, które dotyczą długości mojego stażu.

Podobno na AWF Wrocław usłyszała Pani od swoich wykładowców: „Kobieta trenerką? Bożena, zapomnij”.
Takie to były czasy, przyznaję, że dla mnie bardzo trudne. Zresztą mimo upływu lat - z całym szacunkiem wobec naszego środowiska - wciąż słyszę, że kobieta to nie trener. Gdy w 2000 roku podczas zebrania zarządu Zagłębia trzeba było wybrać tymczasowego trenera, Witold Kulesza i śp. były starosta lubiński Adam Myrda powiedzieli: „Dajmy szansę Karkut”. Reszta panów skwitowała to stwierdzeniem, że kobiety może i powinny trenować, ale co najwyżej dzieci i młodzież. Pracuję w Zagłębiu 24 lata. W tym czasie zdobyłam 18 medali mistrzostw Polski, w tym 4 złote i 8 krajowych pucharów. A mnie wciąż traktuje się jako trenera, który musi coś udowadniać. W naszym światku są szkoleniowcy, którzy pracują lata bez żadnych sukcesów i o nich tak się nie mówi.

Często Pani podkreśla, że Zagłębie - trochę na wzór piłkarskiej Barcelony - jest czymś więcej niż klub, że Zagłębie to rodzina. Co kryje się pod tym sformułowaniem?
Przede wszystkim traktujemy zawodniczki jak ludzi, a nie maszynki do robienia sukcesów. U nas jak w rodzinie - też przychodzą trudne chwile, a klub wspiera każdego bez wyjątku. W momencie, gdy zawodniczka doznaje kontuzji, nie musi czekać tygodnie na operacje, tylko błyskawicznie zaczynamy dbać o jej powrót do zdrowia. M.in. dzięki temu jesteśmy czymś więcej niż zwykłym klubem sportowym. Spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu na najwyższym stresie, co nie zmienia faktu, że dla zawodnika okres kariery to najlepsze lata życia. Uważam, że w tym czasie z piłką ręczną każdy zawodnik powinien otrzymywać wsparcie pod każdym względem.

Kilka lat temu powiedziała mi Pani, że zachęca swoje zawodniczki do łączenia piłki ręcznej z edukacją. Jak udaje im się łączyć prowadzenie karier ze studiami?
Dziewczynom ułatwia to fakt, że teraz można robić studia online. Te nasze wyjazdy co trzy dni zawodniczki wykorzystały na zdawanie egzaminów i nadrobienie pewnych zaległości. Bywa tak, że mamy wideoanalizę, za chwilę mecz, a jedna z dziewczyn mówi, że musi jeszcze zdać egzamin. Na tę chwilę chyba nie mam zawodniczki, która albo nie ma zawodu, albo nie podjęła studiów. I bardzo się z tego cieszę, bo sport kiedyś się kończy i trzeba przejść do normalnego życia.

Zagłębie w ostatnich latach zdominowało polskie parkiety, ale debiut w Lidze Mistrzyń zakończyło z 14 porażkami i ani jednym zwycięstwem. Jakie wnioski płyną z waszego występu w europejskich pucharach?
Kilka razy byłyśmy blisko zwycięstwa, ale od początku zdawałyśmy sobie sprawę, że scenariusze mogą być różne - także taki, że na boisku będzie sporo smutnych chwil. Wyszłyśmy z założenia, że musimy zrobić krok do przodu. Oczywiście, że wygrywanie w Polsce jest piękne, ale jeśli moje zawodniczki chcą się rozwinąć, muszą zmierzyć się z kimś lepszym od siebie. Mecze w Lidze Mistrzyń - mimo że przegrane - dały im sporo, m.in. pozbyły się kompleksów i już wiedzą, że najlepsze drużyny w Europie też są do złapania. Miałyśmy ten problem, że rywalizowałyśmy z zespołami, które mają najlepsze szczypiornistki na świecie. Wiele reprezentacji miałaby problem z pokonaniem tych ekip. Mamy kilka zawodniczek na takim poziomie, ale nie całej drużyny. Myślę, że jeżeli jeszcze raz będziemy miały okazję zagrać w Lidze Mistrzyń, podejdziemy do niej z większym doświadczeniem.

Wasz klub pozyskuje czołowe zawodniczki Orlen Superligi. Czy Zagłębie dostaje każdego, kogo chce? A może są piłkarki ręczne, które mają zbyt wysokie wymagania finansowe?
Zdarzały się różne przypadki. To, że sponsoruje nas KGHM, wywołuje wyobrażenie, że zarabiamy tak samo jak piłkarze nożni. No cóż, chciałybyśmy, aby tak było. Słusznie pan zauważył, że do Zagłębia zgłasza się wiele zawodniczek z ochotą na grę w naszych barwach. I super, tak powinno być. W naszej polityce transferowej staramy się jednak, aby do Zagłębia trafiały też zawodniczki z zagranicy - ale tylko takie, które grają w swojej reprezentacji albo otarły się o występy w kadrze.

Mecze żeńskiego zespołu Zagłębia w hali RCS ogląda znacznie więcej kibiców niż spotkania siatkarzy Cuprum Lubin czy męskiej drużyny Zagłębia. Można powiedzieć, że Lubin żyje kobiecym szczypiorniakiem?
Tak, w końcu od ponad dwóch dekad stale walczymy o mistrzostwo Polski. Nasze sukcesy to nie tylko zasługa zawodniczek. Klub to wielki sztab - zaczynając od ludzi, którzy przygotowują boisko, a kończąc na prezesie, który walczy o sponsorów. Struktura naszego klubu jest profesjonalnie zorganizowana. Z naszej inicjatywy powstała Szkoła Mistrzostwa Sportowego - wcześniej na poziomie liceum, a teraz szkoły podstawowej. Dziś dużo dzieci uprawia piłkę ręczną. W Lubinie piłka ręczna siłą rzeczy dominuje, a moje zawodniczki są rozpoznawalne.

Postronni kibice raczej nie przepadają za dominacją jednego klubu. Odczuwa Pani na własnej skórze, że w innych klubach po prostu nie lubi się tego przeklętego Zagłębia, które wygrywa mecz za meczem?
Oczywiście, że tak jest, bo ludzie z natury są zazdrośni. Jeżeli jakaś drużyna przegrywa z nami od 15 lat, nie ma żadnych powodów, aby nas kochać. W tych zespołach grają kolejne pokolenia, a ja dalej w tym samym miejscu. Na kim skupia się więc złość po kolejnej porażce? No właśnie na tej trenerce Karkut. Zagłębie wywołuje zawiść również dlatego, że to bardzo stabilny finansowo i rozsądnie prowadzony klub, podczas gdy w niektórych zawodniczki muszą martwić się o to, czy za kilka miesięcy cała organizacja się nie rozleci.

_______________

_______________

Partnerzy Główni:

Partner Wspierający

Partnerzy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska