Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez dźwięków nie ma życia. Profesor Morawski o programie wszczepiania implantów

AM
- Chcemy w pełni zaspokoić potrzeby naszych pacjentów regionu dolnośląskiego w zakresie leczenia głuchoty i głębokiego niedosłuchu. By tak się stało, powinniśmy w Klinice Otolaryngologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu wykonywać około 100 operacji wszczepienia implantu ślimakowego. Jeżeli uda się to osiągnąć, będziemy liczącym się ośrodkiem w Europie i atrakcyjnym partnerem dla ośrodków rozwijających nowe technologie, a to daje ogromne możliwości rozwoju – mówi prof. dr hab. n med. Krzysztof Morawski, inicjator Dolnośląskiego Programu Implantów Słuchowych, kierownik Kliniki Otolaryngologii, Chirurgii Głowy i Szyi Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.

Jak to się stało, ze porzucił Pan pracę w bardzo dobrej, warszawskiej Klinice Otolaryngologicznej i przeniósł się na Dolny Śląsk?
Wyzwania to moja specjalność – tak też było w tym przypadku. Mam dość bogatą historię zawodową – nie jestem ani warszawiakiem, ani wrocławianinem, pochodzę z Częstochowy, a studia medyczne kończyłem w Łodzi. Przez pierwsze lata związany byłem z łódzkim środowiskiem, ale po ukończeniu pierwszego stopnia specjalizacji dostałem angaż w Śląskiej Akademii Medycznej w Zabrzu. Tam spędziłem 11 lat. Któregoś dnia żona znalazła informację o konkursie Fulbrighta. Długo nie musiała mnie namawiać. Wziąłem udział i… zostałem laureatem.

W ten sposób trafił Pan do prestiżowej Kliniki Otolaryngologii na Uniwersytecie w Miami. Był rok 2000, od Amerykanów musiała dzielić nas przepaść.
Tak było i – niestety – dystans, jaki nas do ośrodków amerykańskich dzieli, jest wciąż znaczny. Nie chodzi o wykształcenie lekarzy – na tym polu nie musimy mieć żadnych kompleksów. Chodzi o zaawansowanie technologiczne. Dam prosty przykład – na uczelni, w której odbyłem staż i którą niedawno po raz kolejny odwiedziłem, do dyspozycji rezydentów są dwa roboty Da Vinci. U nas dostęp do takiego sprzętu ma zaledwie kilka klinik. W Polsce technologie są z trudem osiągalne, tam – ogólnodostępne.

Stypendium otworzyło panu nowe drzwi?
Zdecydowanie. Przed pobytem w Miami interesowałem się audiologią w ogóle ze szczególnym akcentem na tzw. Audiologię online, czyli obiektywną śródoperacyjną oceną stanu narządów słuchu. Do USA zaproszono mnie, bym rozwijał te badania na modelu zwierzęcym. Po zakończeniu stypendium jeszcze kilkukrotnie wracałam do Stanów Zjednoczonych, na trzymiesięczne granty w trakcie których realizowaliśmy badania z amerykańskimi i polskimi naukowcami. To doświadczenie zaprocentowało. Po powrocie do Polski rozpocząłem pracę w warszawskiej klinice na ul. Banacha, kierowanej przez prof. Niemczyka. To był skok na głęboką wodę – w Warszawie mogłem w praktyce realizować to, czego nauczyłem się w amerykańskich laboratoriach. Relacje nawiązane za oceanem cały czas procentowały – dzięki nim mogliśmy wykonywać szereg badań, opracowywaliśmy nowe technologie i patenty. Wszystkie te doświadczenia – odpowiadając na pierwsze pytanie – doprowadziły mnie do Wrocławia – gdzie od 15 miesięcy, w Klinice Otolaryngologii, Chirurgii Głowy i Szyi prężnie rozwijamy nowoczesną audiologię oraz zainicjowaliśmy Dolnośląski Program Implantów Słuchowych. W tym roku kończymy kontrakt wszczepienia 25 takich urządzeń.

Macie apetyt na więcej?
Tak, plany są ambitne, ale – co ważne – realistyczne. W przyszłym roku chcemy wykonać około 50 operacji wszczepienia implantu ślimakowego, a potem podwoić ich liczbę. Jeżeli uda się to osiągnąć, będziemy liczącym się ośrodkiem w Europie i atrakcyjnym partnerem dla ośrodków rozwijających nowe technologie, a to daje ogromne możliwości rozwoju i konsumpcji tego sukcesu – zarówno przez Uniwersytet Medyczny, jak i przez personel. Idzie za tym rozwój m.in. audiologii, logopedii, surgologopedii, idą za tym granty i publikacje naukowe, zwiększające prestiż i znaczenie szpitala klinicznego oraz uczelni. O ten prestiż walczy Rektor Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, a nasz Dolnośląski Program Wszczepiania Implantów Słuchowych go w tym wspomaga.

To dlatego Dolny Śląsk potrzebował tego programu?
Nie , to tylko wartość dodana. Najważniejsi są pacjenci. Owszem, podobne operacje robi się w innych szpitalach, ale to bardzo niewygodne dla chorych, którzy musieli często odbywać dalekie podróże. NFZ finansował te zabiegi, więc pieniądze szły z Dolnego Śląska do innego regionu. Teraz zostają na miejscu, a chorzy mają dostęp do specjalistów w pobliżu miejsca zamieszkania.

Wszczepienie implantu ślimakowego to trudna operacja?
Z pewnością nie tak, jak np. przeszczep serca, ale wymaga ogromnej precyzji i dużego doświadczenia, to zdecydowanie bardzo precyzyjna procedura. Chirurg musi uważać, by nie uszkodzić opony mózgowej, nerwu twarzowego, błędnika, czy tez resztek słuchu, które wciąż bywają zachowane – potrzebne jest duże wyczucie.

Po zabiegu pacjenci zaczynają słyszeć?
Można to porównać do jazdy na łyżwach – aby być podziwianym, najpierw trzeba spędzić wiele godzin na lodowisku. Po wszczepieniu implantu pacjenci poddawani są intensywnej rehabilitacji. Mózg musi się dostosować i nauczyć nowego przetwarzania dźwięków; po kilku miesiącach osiąga dobre wyniki. Oczywiście – u części osób, szczególnie starszych, są one czasami nieco ograniczone, ale jest to związane z ogólnymi procesami starzenia się.
Co ważne, wszczepiamy implanty zarówno dorosłym, jak i dzieciom. To niesamowite patrzeć, jak osoby, które z powodu głębokiego niedosłuchu albo głuchoty, po operacji wracają do życia i normalnych aktywności. Świetnym przykładem jest nasza mała pacjenta Alinka. Postronne osoby nie mają pojęcia, że kiedyś niewiele słyszała. Pierwszy implant miała wszczepiony w wieku 1,5 roku, kolejny – niedawno we Wrocławiu. Dziewczynka od początku była właściwie leczona i rehabilitowana, dzisiaj ma 7 lat, chodzi do zwyczajnej szkoły i świetnie sobie radzi.
Zdrowe osoby nie mają pojęcia, jak wygląda życie bez dźwięków. Zwykło się uważać, że lepiej stracić wzrok niż słuch, ale to nieprawda. Głusi przez stulecia uznawani byli za upośledzonych – bo nie potrafili skutecznie się komunikować. Dziś oczywiście zdjęto z nich to odium, ale realia ich życia pozostały tak samo mroczne i trudne – dlatego tak ważne jest funkcjonowanie programów, który udało się nam zainicjować we Wrocławiu. O nasz Dolnośląski Program Implantów Ślimakowych musimy bardzo dbać i go pielęgnować. Trzeba jasno powiedzieć - nasz dolnośląski sukces nie wszystkim się podoba.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska