Napastnicy, którzy próbowali wyłudzić od rodziny 20 tysięcy złotych okupu, zwabili kobietę na przystanek autobusowy w Strzelinie. Tu wciągnęli ją do samochodu, a potem nałożyli worek na głowę. Miała być przetrzymywana przez krótki czas w podwrocławskiej miejscowości, a później na kilka dni trafić do mieszkania na wrocławskim Śródmieściu. Była przywiązana kablem do łóżka. W niedzielę uwolnili ją policyjni antyterroryści. Sąd już aresztował dwóch porywaczy. Grozi im 25 lat więzienia.
Jedna z wersji tej historii zakłada, że 20 tysięcy złotych miało być długiem, a porwanie było próbą jego wyegzekwowania. Ale może to tylko linia obrony podejrzanych. Trwa śledztwo, które odpowie na te pytania.
- Porwania dla okupu to u nas rzadkość - mówi Paweł Petrykowski, rzecznik dolnośląskiej policji. - Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce kilka lat temu.
Chodzi o sprawę z września 2008. Wtedy to na nogi została postawiona cała dolnośląska policja. Dwaj młodzieńcy uprowadzili Monikę S., córkę wrocławskiego przedsiębiorcy. Zażądali 1,5 mln zł okupu. Rodzina mogła zebrać szybko około 700 tysięcy złotych. Porywacze zgodzili się.
Wymiana pieniędzy na zakładniczkę została dokonana w Bielanach Wrocławskich. Gdy Monika S. była już wolna i bezpieczna, do akcji wkroczyli policjanci. Dwaj porywacze w ciągu kilku godzin zostali zatrzymani.
Dlaczego porwali? Marzyło się im dostatnie życie gdzieś za granicą w ciepłych krajach. Nie znali innego sposobu żeby szybko zarobić gotówkę.
W aktach tej sprawy znaleźć można rozmowy obu przyszłych porywaczy na komunikatorze internetowym. Pisali o „wiecznych wakacjach”, które czekają ich gdy tylko zdobędą upragnioną gotówkę. Swoje plany nazwali „operacją sreberko”.
Więcej o porwaniach na Dolnym Śląsku w czwartkowym, papierowym wydaniu Gazety Wrocławskiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?