Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Iwan: Legii brakuje Marco Paixao [WYWIAD]

Jakub Guder
Andrzej Iwan
Andrzej Iwan fot. Polskapresse - Gazeta Krakowska
Andrzej Iwan - były piłkarz Wisły Kraków i uczestnik MŚ 1978 i 1982 - ocenia miniony ligowy sezon i wyjaśnia, dlaczego Legii przydałby się Paixao

Marco Paixao przydałby się nadal Legii Warszawa?
Jak najbardziej. Moim zdaniem to najlepszy napastnik grający na polskich boiskach. Zdecydowanie! Można go wykorzystać w europejskich pucharach - z pewnością by sobie tam poradził.

Co się Panu najbardziej podoba w jego grze?
Nie powiem, że pewność siebie, bo ma taką, że obdzieliłby nią całą ligę (śmiech). Jest świetny technicznie. Często się zdarza, że tacy zawodnicy nie są mocni fizycznie, natomiast jemu tego nie brakuje. On potrafi walczyć wręcz, zachowuje w takich momentach przytomność umysłu i wie co zrobić z piłką. Moim zdaniem powinny bić się o niego najlepsze nasze kluby, co nie znaczy, że nie może nadal grać w Śląsku Wrocław.

Ale wie Pan - on ma już 30 lat. To słaba inwestycja.
Może się nie zwrócić. To jest jednak taki wiek, który może zagwarantować, że od razu wkomponuje się do zespołu. Nie trzeba się o niego troszczyć jak o małolata i czekać, kiedy przyjdą te dobre mecze. Przynosi natychmiastowy efekt, a taki jest potrzebny na przykład Legii.

To dobrze, że tak podgrzewa atmosferę wokół siebie? Słyszał Pan zapewne, co powiedział o sędzim Szymonie Marciniaku i o Podbeskidziu, że nie zasługuje na grę w ekstraklasie.
O sędzim Marciniaku po ostatnich ligowych kolejkach to ja bym akurat powiedział to samo (śmiech). Jakiś czas temu sam twierdziłem, że Podbeskidzie spadnie z ligi razem z Widzewem. Byłem o tym przekonany. Piłka nożna ma to do siebie, że niespodzianki się zdarzają i może Paixao też wstydzi się tych słów. Ja już przeprosiłem Leszka Ojrzyńskiego (trener Podbeskidzia - przyp. JG), że w niego nie wierzyłem.

Jak ocenia Pan postawę Śląska w minionym sezonie?
Na minus. Tadek (trener Śląska Tadeusz Pawłowski - przyp. JG) to legenda Śląska, chociaż co do jednego meczu mamy inne zdania (uśmiech - chodzi o słynny mecz Śląsk - Wisła w 1982, który decydował o mistrzostwie Polski; Pawłowski nie strzelił w nim karnego - przyp. JG)... Myślę, że we Wrocławiu będzie szło jednak ku lepszemu, bo w tej drużynie jest potencjał, który trzeba wykorzystać. Takie lokalne podejście trenera może wyjść na plus drużynie.

To dobrze dla ligi, że Legia tak zdominowała rozgrywki nie tylko pod względem sportowym, ale i organizacyjnym?
To nie najlepsza sytuacja. Poziomu ligi to nie podniesie. Z drugiej strony mieliśmy naprawdę mocną reprezentację, kiedy w kraju liczyły się dwa kluby - Górnik Zabrze i Legia Warszawa. Myślę jednak, że do czołówki może dołączyć Lechia Gdańsk, która ma ambitnych właścicieli.

Póki co jednak, to warszawianom w trakcie sezonu zdarzył się walkower, zmiana trenera i właścicieli, a i tak okazali się wyraźnie najlepsi.
Legia nie do końca jednak realizuje skutecznie swoje transferowe sprawy. W ciągu ostatniego roku czy dwóch nie kupiła tak naprawdę klasowego piłkarza, który wszedłby do pierwszej jedenastki i świadczył o sile drużyny. OK, jest Duda, z którym można wiązać nadzieje na przyszłość, czasem błyśnie ktoś inny, ale brak jej zawodnika, znacznie zwiększającego jej siłę. Tak czy inaczej w słabej lidze zdystansowała rywali i nie zostawiła im cienia szansy.

Stołeczny zespół nadal nie ma klasowego napastnika.
Z takim zamiarem sprowadzany był na Łazienkowską Orlando Sa czy inni zawodnicy, którzy pewnie będą się musieli z Legią pożegnać. Warszawska drużyna potrafiła sobie bez problemu poradzić w naszej lidze, praktycznie nie mając żadnego klasycznego snajpera. Bardzo często tę rolę pełnił Mirosław Radović. Długi czas kontuzjowany był Marek Saganowski. To wszystko może być zdecydowanie za mało, jeśli chodzi o eliminacje Ligi Mistrzów. Klasowy napastnik to dla Legii potrzeba chwili i moim zdaniem świetnie pasowałby do niej Marco Paixao ze Śląska. Potrafi grać z kontry, kombinacyjnie... Nowy piłkarz na tej pozycji to dla niej priorytetowa sprawa.

Trener Hennig Berg stwierdził, że jego piłkarzom więcej brakuje w kwestiach mentalnych niż sportowych.
Ja bym nie podchodził tak optymistycznie do tych umiejętności. Nasza ekstraklasa nie jest dobrym wykładnikiem poziomu czy potencjału mistrzów Polski. Trudno grę tutaj odnieść nawet do europejskich średniaków, bo widzimy, jakie problemy mają nasi piłkarze wyjeżdżając za granicę. Mało który łapie się do podstawowego składu. To świadczy o tym, jak dużo jest jeszcze do zrobienia. Pewnie sprawy mentalne też mają tu znaczenie, a trener Berg - grając w przeszłości w takiej drużynie jak Manchester United - będzie wiedział, jak swoich podopiecznych zmobilizować. Myślę, że będzie u nas pojawiać się coraz więcej trenerów, którzy potrafią przestawić zawodników, tak aby potrafili się zmęczyć i nie patrzyli tak często na te sport-testery. Bo czasem trzeba się porzygać, żeby osiągnąć jakiś sukces...

Paixao jest świetny technicznie. Często się zdarza, że tacy zawodnicy nie są mocni fizycznie, natomiast jemu tego nie brakuje. On potrafi walczyć wręcz, zachowuje w takich momentach przytomność umysłu i wie co zrobić z piłką.

Na niedawnej gali ekstraklasy miał Pan pewnie trochę satysfakcji, kiedy nagrodę dla najlepszego obrońcy odebrał Arkadiusz Głowacki z Wisły Kraków, chociaż sezon dla "Białej Gwiazdy" nie był zbyt udany.
Ja bym nie oceniał tak źle tego sezonu. Chociaż jeśli na wiosnę spojrzymy przez pryzmat jesieni, to faktycznie była katastrofa. W dużej mierze też dlatego, że nie było w niej Arka Głowackiego. Nie ukrywam - to mój pupil i faworyt od lat. Błędów nie robi ten, który nic nie robi. Pamiętam jego samobójcze bramki, niefortunne interwencje. To tylko dlatego, że inni uciekali z miejsca wypadku, a on próbował coś ratować. 35--letni chłopak, który miał problemy ze zdrowiem, pokazuje, że w tym wieku można grać naprawdę na wysokim poziomie. To dzięki niemu krakowianie mieli tak udaną jesień. Zobaczymy jak to dalej będzie, bo Wisełka pozbędzie się kilku zawodników i to z obrony. Bo ofensywę "Białej Gwiazdy" można ocenić pozytywnie, a jeszcze przychodzą Jankowski i Plizga. Będzie wybór. O grę do przodu jestem spokojny, ale drużynę buduje się od tyłu. To może być problem, a Głowacki młodszy nie będzie...

Trener Smuda powiedział, że Głowacki odbije głową nawet cegłówkę, jeśli mu się ją rzuci.
To widać po jego głowie (śmiech). Nie służy mu tylko do odbijania piłki, bo to jest zawodnik, który potrafi myśleć i pokierować całą drużyną. Życzę mu z całego serca, żeby zdrowie go nie opuszczało.

Rozmawiał JAKUB GUDER

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska