MKTG SR - pasek na kartach artykułów

,,Selekcjonerskie spojrzenie Janasa": Doskonale rozumiem trenera Papszuna

Paweł Janas
Fot. Trener Marek Papszun z piłkarzami Rakowa Częstochowa
Fot. Trener Marek Papszun z piłkarzami Rakowa Częstochowa TWITTER/GOAL.PL
Sezon ekstraklasy upłynął pod znakiem dominacji Rakowa, zakładam więc, że przygotowania do nowego w Częstochowie idą utartą ścieżka. Nie byłoby przecież sensu niczego zmieniać, skoro w poprzednich latach zastosowane metody przynosiły miejsca na ligowym podium i udział w ostatnich – czyli finałowych – spotkaniach Pucharu Polski. Raków konsekwentnie budował siłę, aż wreszcie zdystansował odbudowującą potęgę Legię i zaabsorbowanego udziałem w trzecim z europejskich pucharów Lecha. Osiągając przy tym poziom sportowy, który pozwala zakładać, że zespół spod Jasnej Góry prędko nie zejdzie z podium w PKO Ekstraklasie.

Oczywiście, zmiana trenera niesie ze sobą sporo niewiadomych, ale bardziej niż o aspekt sportowy martwiłbym się stronę organizacyjną częstochowskiego klubu. To przecież zespół, który wszystkie mecze w europejskich pucharach rozgrywa na wyjazdach, a to z pewnością jest niemałym ograniczeniem w rozwoju klubu. Dlatego, może w przeciwieństwie do sporej grupy komentatorów, nie dziwię się, że Marek Papszun zdecydował się na odejście tuż po osiągnięciu największego sukcesu w historii klubu.

Po pierwsze – po siedmiu latach spędzonych w Częstochowie miał prawo być zmęczony. I poszukać odpoczynku, albo innego wyzwania. Zwłaszcza że w Rakowie zarządzał nie tylko stroną stricte sportową, ale także wieloma innymi segmentami; niczym menedżer w stylu angielskim, albo nawet człowiek z większymi jeszcze kompetencjami. Chciał mieć wpływ na wiele detali, i być może właśnie dzięki temu udało się sięgnąć po mistrzostwo Polski, a wcześniej po krajowy puchar. Tyle, że tak intensywna praca wyczerpuje. A przy okazji wystawia na próbę – a nawet zużywa – stosunki interpersonalne. Bo to więcej niż pewne, że ktoś z takimi kompetencjami i charyzmą jak Papszun, który nawet na trenerskich kursach miał opinię człowieka niełatwego w obejściu - nie przez wszystkich nawet w najbliższym otoczeniu był lubiany.

Mnie pewnie łatwiej jest zrozumieć decyzję byłego już szkoleniowca Rakowa, bo sam także odszedłem z Legii na własną prośbę. I także po osiągnięciu największego sukcesu, jakim był awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Może gdyby była inna sytuacja w klubie – a byliśmy w przededniu rozwodu wojska z Januszem Romanowskim, ówczesnym współwłaścicielem klubu – dwa razy dłużej zastanawiałbym się na propozycją objęcia kadry młodzieżowo-olimpijskiej. W tamtym momencie oceniałem jednak, że klub znalazł się w apogeum i dalej już nie pójdziemy, nie rozwiniemy się. Historia pokazała, że nie pomyliłem się w analizie. Nie wykluczam, że biorąc pod uwagę konieczność wyjazdów najpierw do Bełchatowa nawet w lidze, a później do Bielska-Białej, czy teraz do Sosnowca na mecze pucharowe w roli gospodarza trener Papszun uznał, że w Częstochowie w tym momencie osiągnął już apogeum. Bo pod względem rozwoju sportowego, klub o lata świetlne wyprzedził rozwój infrastrukturalny.

To duże miasto, a Raków świetnie promuje Częstochowę. Dlatego szczerze przyznam, że nie rozumiem tej sytuacji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zgadnij kto to? Sportowe gwiazdy jako dzieci

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: ,,Selekcjonerskie spojrzenie Janasa": Doskonale rozumiem trenera Papszuna - Sportowy24

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska