Te przegrane Jacka Sutryka w radzie miejskiej, to dopiero początek
Nasz Wrocław Kolej
Opozycyjni radni zdecydowali podczas czwartkowej sesji, że prezydencka uchwała o nowym bilecie "Nasz Wrocław kolej", który miała być odpowiedzią miasta na fiasko negocjacji z Kolejami Dolnośląskimi i Polregio w sprawie korzystania z ich usług na terenie miasta na podstawie miejskiej Urbancard, poczeka na drugie czyutanie. Radni powiedzieli wprost, że to ostatnia szansa dla rządzących Wrocławiem, by dogadać się z kolejami w sprawie wspólnego biletu.
- Gdy trzeba kompromisu prezydent zawodzi. Gdy przed rokiem powoływano go do rady nadzorczej Kolei Dolnośląskiej, mówił, że kolej aglomeracyjna, to ważne wyzwanie, którego składową, ma być wspólny bilet na wszystkie środki transportu - przypomniał radny Piotr Uhle z Nowoczesnej.
„Nasz Wrocław kolej” na wszystkie miejskie linie autobusowe i tramwajowe miałby kosztować 18 zł, a ulgowy 9 zł. Jednak radni opozycji przytaczali wyliczenia z których jasno wynika, że to kiepska atrapa dla funkcjonującego jeszcze rozwiązania. Przytoczyli wyliczenia aktywistów miejskich, którym wyszło, że wrocławianin, który teraz korzysta z połączenia Leśnica-Główny, straciłby na tym rozwiązaniu nawet ponad 1,3 tys. zł. w ciągu roku.
Nietrudno sobie wyobrazić sytuacji, że spektakularnie utrącają ostatecznie pomysł biletu „Nasz Wrocław kolej”, karząc prezydenta za ewentualne niepowodzenie w negocjacjach z KD i z Polregio, forsując za to inne ze zgłoszonych ostatnio rozwiązań, o którym piszemy na kolejnej stronie.
Przejdź dalej przy pomocy strzałek lub gestów na ekranie smartfona