W ubiegłym roku tuż przed sylwestrem szczeniak miał dużo szczęścia. Pies swobodnie biegał na autostradzie A1. Spod pędzących kół uratował go znany dziennikarz i korespondent wojenny, Marcin Ogdowski. Blacky, bo tak został początkowo nazwany pies, trafił do domu Anny Gozdeckiej (dziennikarz ma już dwa psy). Aż trudno było uwierzyć, że zwierzę mogło mieć tyle szczęścia. Po roku intensywnej pracy z psem (potrzebna była pomoc behawiorysty) Blacky, a teraz już Tobi (takie imię dostał od nowych właścicieli) boi się coraz mniej.
- Na początku chował się pod szafą. W dalszym ciągu zdarza się, że gdy się zestresuje, to ucieka przed ludźmi. Bał się nawet kota! Chociaż nasz kot dobrze żyje z psami. Tobi je z ręki, jest do nas przywiązany. Bardzo duży wpływ na niego miał nasz drugi pies, Tosia, która okazała się dla Tobiego wielki wsparciem - mówi Anna Gozdecka. - W dalszym ciągu jednak obawia się obcych.
Wszystko wskazywało na to, że Tobi wreszcie wychodzi na prostą. Szczęśliwy dom, kochający właściciele, regularne wizyty u weterynarza. Aż wreszcie, podczas jednej z nich, kiedy Tobi miał zostać wykastrowany, okazało się, że pies ma poważną wrodzoną wadę serca. Diagnoza: przetrwały przewód tętniczy Botalla, wada wrodzona.
- Sytuacja jest o tyle trudna, że taką wadę leczy się operacyjnie zaraz po urodzeniu (najpóźniej do piątego miesiąca życia). A Tobi ma już rok. Na szczęście, weterynarze twierdzą, że jest silny, ma szansę na operacje. Jest w dobrej kondycji, codziennie jeżdżę z nim do pracy pod Krakowem, gdzie prowadzę hipoterapię - opowiada Anna Gozdecka. - Tobi ma tam towarzystwo ośmiu innych psów. Ma się gdzie wybiegać.
To, czy Tobiego będzie można poddać operacji, okaże się w środę, 20 grudnia. Na ten dzień Anna Gozdecka ma wyznaczoną konsultację z profesor Urszulą Pasławską. Wszystko zależy od tego, czy weterynarze stwierdzą brak przepływu odwrotnego (oznacza to, że miesza się krew z dwóch obiegów). Jeżeli przepływu odwrotnego nie będzie, pies może być operowany - albo we Wrocławiu, albo w Warszawie.
Operacja będzie kosztowna. Właściciele Tobiego muszą zapłacić za zdrowie psa od 3 do 6 tysięcy złotych. Dlatego proszą o pomoc - na portalu pomagam.pl założono zbiórkę na serce dla Tobiego.
- Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by uratować Tobiego. Bez względu na to, ile to będzie kosztować - deklaruje Anna Gozdecka.
Seria pożarów Premier reaguje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?