MISTRZOWIE SMAKU Prezentujemy liderów plebiscytu w poszczególnych kategoriach [GALERIA]
Grzegorz Bagiński, Restauracja Wilczy Głód, Dzierżoniów
Kategoria: Kucharz Roku
Został kucharzem dzięki... pomyłce sekretarki z liceum i książkę można by o tym napisać. W każdym razie, pan Grzegorz chciał być mechanikiem pojazdów samochodowych, a stało się tak, że zaczął się uczyć na kucharza. - Składając podanie do szkoły średniej zależało mi aby mieć wykształcenie średnie, wiem że szkoła zawodowa nie hańbi, ale moim marzeniem było zdobyć wykształcenie średnie z maturą. Kierunek jaki obrałem była mechanika pojazdów samochodowych. Idąc złożyć dokumenty do szkoły wszystko było skierowane w ten właśnie zawód i wskazywało, że będę mechanikiem. Jednak w szkole Pani w sekretariacie szybko sprowadziła mnie na ziemię mówiąc, że w tym roku nie ma klasy liceum o profilu mechanik....i wtedy w mojej głowie była pustka...ale jak to… ja chcę być mechanikiem i zdobyć wykształcenie średnie... Pani poinformowała mnie, że mogę iść do liceum o profilu kucharz. Zszokowało mnie to. Wróciłem do domu i poprosiłem o radę rodziców. I wtedy tato powiedział mi tak: Synu, ludzie zawsze będą musieli jeść i praca dla kucharza będzie zawsze. Kolejnym jego argumentem było to, że będzie to praca w ciepłym. Nigdy nie będę chodził głody, a w dodatku nie będę wiecznie ubrudzony smarami. Po tym podjąłem decyzję, że będę kucharzem – opowiada nam. Jak się później okazało, pani sekretarka popełniła błąd informując pana Grzegorza, że klasa mechaniczna nie została stworzona. Została. – Ta pomyłka okazała się moim hobby, życiem, moją fascynacją -mówi. Najtrudniejsza w tym zawodzie jest praca pod presją czasu. Zdaniem naszego lidera, należy być spokojnym i opanowanym. - Zawsze gdy młodzież przychodzi zapytać o możliwość odbycia praktyk zawodowych pytam czy wybrali zawód kucharz z zamiłowania czy z przymusu...i tutaj niestety dosyć często pada ta druga odpowiedź. Moim zdaniem najważniejsze, aby młodzi kucharze robili to co kochają, aby wykonywali swój zawód z zamiłowaniem i w każde danie wkładali szczyptę serducha. Powtarzam im, aby gotowali tak, jakby sami chcieli zjeść – dodaje. Dla Niego powodem do dumy i największego zadowolenia jest radosny uśmiech najedzonego gościa. - Moim celem jest praca w gastronomii do póki będzie sprawiało mi to przyjemność i radość.