Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żyła: Fajnie jest stanąć obok legendy

Rafał Musioł
EPA/STIAN LYSBERG SOLUM
Z Piotrem Żyłą, zwycięzcą konkursu Pucharu Świata w skokach narciarskich w Oslo, rozmawia Rafał Musioł

Na lotnisku wyszedł Pan z odprawy w kasku i w goglach. To była próba wyjścia niezauważonym?
(śmiech) Nie, po prostu koledzy mnie "wypuścili". Powiedzieli, że co jak co, ale w kasku i w goglach to na lotnisku nie wyjdę. Pomyślałem: Ja nie wyjdę? Ja? No i wyszedłem.

Kto Pana tak wkręcił?
Na pomysł wpadł Maciek Kot, ale potem to już była presja zespołowa.

To miało coś wspólnego z konferencją prasową po zawodach w Oslo?
Dokładnie. Tam byłem w kasku, bo zapomniałem z hotelu czapki. To był przypadek, ale znowu zrobiłem coś, o czym wszyscy mówili. Chyba już tak mam (śmiech).

Wszyscy mówili przede wszystkim o wygranym konkursie.
Faktycznie, to też.

Nie wierzę, że Pan tego jeszcze nie przeżywa.
Teraz już do mnie dotarło, że wygrałem. Bo na początku trudno było w to uwierzyć. Gdzieś tam po cichu myślałem o podium, ale się nie grzałem. Pamiętałem, że rok temu w Oslo też byłem trzeci po pierwszej serii, nie skoczyłem źle, ale spadłem na siódme miejsce.

Te wspomnienia nie chodziły Panu po głowie przed drugim skokiem w ostatnim konkursie w Oslo?
Starałem się myśleć tylko o tym, że mam zrobić coś, co przecież lubię i potrafię. Im mniej się myśli w takich momentach, tym lepiej skok wychodzi, bo się wszystko robi trochę z automatu.

Chwilę później Pan wylądował i przy nazwisku Żyła pojawiła się jedynka. Poszedł Pan do Gregora Schlierenzauera na miejsce dla liderów i powiedział...
Nic mu nie powiedziałem, bo wcale do niego nie poszedłem. W Oslo jest tak dziwnie, że do tego miejsca jest kawałek, i to pod górkę. Nawet się zastanawiałem, czy tam iść, ale wtedy zobaczyłem, że biegną do mnie Maciej Kot z Dawidem Kubackim, więc zostałem z nimi i czekałem na skok Kamila. Dopiero potem przyszli ludzie z FIS-u i kazali mi iść do góry na podium. No to w końcu tam poszedłem.

I tak powiedział Pan Gregorowi, żeby...
Nic mu nie musiałem mówić, bo podium było szerokie i nikt nie musiał się przesuwać (śmiech). Po prostu mu pogratulowałem i pomyślałem sobie: Kurczę, fajnie tak stać razem z taką legendą.

Co Pan dostał w nagrodę za zwycięstwo w konkursie Pucharu Świata w Oslo?
Kwiaty i taki mały puchar, który wygląda jak szklanka.

To z niego piliście piwo, żeby uczcić sukces?
Piwo, a może nawet dwa (śmiech). Ale nie z niego, bo oddałem go do samochodu członków ekipy i razem z nimi pojechał do Planicy. Dopiero tam spotkam się z nim ponownie.

A Pana plany na zawody w słoweńskiej Planicy to...
Latanie, latanie, latanie. Nie nastawiam się na żadne miejsce, chcę mieć frajdę z latania. Bo ten sport daje mi radość.

Rodzinie też. Pana tata powiedział, że też zasłużył na nagrodę za nerwy i ściskanie kciuków.
Zasłużył. Wszyscy zasłużyli i po Planicy im pięknie podziękuję.

Kacze udka od babci już Pan zjadł?
Rany, nawet o tym ludzie wiedzą? (śmiech). Nie, bo do domu wpadłem właściwie na chwilę. Po sezonie wszystko nadrobię.

Rozmawiał Rafał Musioł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Żyła: Fajnie jest stanąć obok legendy - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska