To miał być sezon inny od poprzednich w wykonaniu szczypiornistów SPR Chrobrego Głogów. Niestety zespół nie zrealizował planu minimum, jakim było piąte miejsce. Mało tego, kończąc rozgrywki na ósmej pozycji osiągnął gorszy rezultat, niż w dwóch poprzednich sezonach.
- Cel w żadnym stopniu nie został zrealizowany. On był jednak postawiony biorąc pod uwagę kadrę, którą dysponowaliśmy przed rozgrywkami, a nasza gra z kolei miała być oparta na zdrowym Rosińskim i Jureckim. To miała być ta szyna, po której mieliśmy wjechać przynajmniej na piąte miejsce - mówi prezes SPR-u Katarzyna Zygier.
Zdaniem sterniczki Chrobrego, oprócz kontuzji, problemem drużyny było podejście mentalne.
- Niektórzy zawodnicy muszą się ogarnąć i zastanowić, o jakie cele chcą grać, bo właśnie kwestie mentalne były największym problemem. Liczę jednak, że w nowym sezonie ulegnie to poprawie - podkreśla prezes SPR-u.
W trakcie rozgrywek, zwłaszcza w listopadzie i grudniu, gdy Chrobry odniósł pięć zwycięstw, a ponadto do ostatnich minut walczył o zwycięstwo z polskim hegemonem z Kielc zaczęto nawet snuć plany o półfinale.
- Graliśmy wtedy naprawdę skuteczną i atrakcyjną piłkę ręczną, ale wszystko w dużej mierze za sprawą zdrowia i dobrej formy Mariusza Gujskiego, który jest mózgiem tej drużyny. Żałowaliśmy wtedy nawet, że runda się kończy, bo byliśmy w gazie. Może, gdybyśmy zagrali wtedy jeszcze ze dwa mecze, byłoby inaczej, ale tak można zawsze gdybać - twierdzi K. Zygier.
Do końca rundy zasadniczej wszystko było w rękach głogowian. Gdyby wygrali w ostatniej kolejce z Zagłębiem, zajęliby korzystne piąte miejsce przed play-offami. Niestety przegrali 15:17 i w kolejnej fazie musieli mierzyć się ze zdecydowanym faworytem - Azotami Puławy.
- Rzeczywiście tak było, choć wcześniej także mieliśmy wiele szans na punkty, których nie wykorzystaliśmy. Z drugiej strony już zwycięstwo nad Stalą Mielec przybliżało nas do pierwszej piątki, ale dzień później Puławy mające pewne trzecie miejsce zlekceważyły mecz w Kwidzynie i sytuacja znowu była otwarta. To nas podłamało, bo mentalnie byliśmy gotowi już na mecz ćwierćfinałowy, a musieliśmy jeszcze walczyć w Lubinie, a jak tam zagraliśmy, to każdy widział. Niestety, musieliśmy sobie tam radzić bez nominalnych rozgrywających, co bardzo utrudniło nam zadanie - wspomina trener Piotr Zembrzuski.
Sporą plamę na sezonie pozostawia przede wszystkim właśnie faza play-off, w której głogowianie wygrali raptem jedno z sześciu spotkań, dwukrotnie przegrywając więcej niż dziesięcioma bramkami.
- Po porażce w Puławach, gdzie zagraliśmy naprawdę dobre zawody, coś w nas pękło. Potrafiliśmy zagrać dobry mecz z Górnikiem w pucharze, a parę dni później przegrać trzynastoma bramkami, czego do tej pory nie potrafię zrozumieć. Ten mecz bardzo nas zdołował, bo tak naprawdę straciliśmy wtedy szansę, by walczyć o piątkę. Mecz z Zagłębiem był już konsekwencją tego. Szkoda, że chociaż nie udało się wygrać ostatniego pojedynku i minimalnie zatrzeć to przykre wrażenie, które po sobie zostawiliśmy - zauważa P. Zembrzuski, który po sezonie żegna się z rolą pierwszego trenera.
W nowym sezonie zespół poprowadzi dobrze znany w Głogowie Jarosław Cieślikowski, który od października był dyrektorem sportowym klubu.
- Z Jarosławem Cieślikowskim mieliśmy podpisany kontrakt już w styczniu. Wejdzie on w życie pierwszego lipca. Nie robiliśmy niczego za plecami trenera Zembrzuskiego, bo on już wtedy został o tym poinformowany, więc wszystko zostało rozegrane uczciwie - tłumaczy K. Zygier. - Umowa potrwa rok z możliwością przedłużenia. Obecność w klubie Bartosza Jureckiego stwarza wiele możliwości po zakończeniu przyszłego sezonu - dodaje.
Piotr Zembrzuski pozostanie jednak w klubie. Będzie przygotowywał analizy przeciwników, a także zostanie koordynatorem grup młodzieżowych i poprowadzi klasę sportową o profilu piłki ręcznej, która najprawdopodobniej ruszy od września w Zespole Szkół im. Jana Wyżykowskiego.
Kadra zespołu nie przejdzie rewolucji. Głogów na pewno opuści Łukasz Kandora, a ponadto niepewny jest los w zespole świetnie zapowiadającego się rozgrywającego Ignacego Bąka, który rozmawia obecnie z innymi klubami.
- Niestety, ale mam ograniczony budżet, którym dysponuję, więc zaproponowałam mu kwotę, a jak się do niej ustosunkuje, to już zależy tylko od niego. To zawodnik z potencjałem, ale dopiero budujący swoją pozycję, więc nie mogę też być zbyt rozrzutna - zaznacza K. Zygier.
Chrobrego na pewno wzmocni lewy rozgrywający z gdańskiego SMS-u, a także doświadczony kołowy.
- W pierwszej sprawie wszystko wyjaśni się po maturach. Jeśli chodzi o kołowego, to wobec odejścia Kandory potrzebujemy kolejnego doświadczonego zawodnika - informuje prezes klubu.
Kontrakty z SPR-em przedłużyli m. in. Krzysztof Tylutki, Adam Babicz, Arkadiusz Miszka oraz kapitan Marek Świtała, dla którego najprawdopodobniej będzie to ostatni sezon w karierze, a także młodzi skrzydłowi Rafał Biegaj i Wiktor Kubała.
- Jesteśmy bardzo zadowoleni z naszych młodych skrzydłowych. Ich sprowadzenie trzy lata temu pokazało, że to dobra droga. To był czas dla nich na naukę gry w najwyższej lidze. Liczę, że za rok będą bardziej wykorzystywani i nie przeszkodzą im w tym kontuzje, a już na pewno za dwa lata będą stanowili o sile naszych skrzydeł - wierzy K. Zygier.
Przede wszystkim jednak, zespół będzie musiał odbudować zaufanie kibiców, które nadszarpnął, co pokazała mizerna frekwencja na ostatnich pojedynkach.
- Ta garstka widzów na ostatnim meczu była smutnym widokiem, ale trochę nie dziwię się tym, którzy nie przyszli, bo każdy przecież chce oglądać swoją drużynę walczącą o jak najwyższe miejsce, przeżywać emocje, a jeśli nie ma wyników, to taki kibic woli zostać w domu, czy skorzystać z innych atrakcji. Liczę, że za rok będą i wyniki, i kibice - kończy K. Zygier.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?