Ma to miasto szczęście do filmowców... Na szczęście gruchnęła wiadomość, że swój następny film Borys Lankosz, już jesienią, chce nakręcić na Dolnym Śląsku - w Wałbrzychu. Cieplej mi się na sercu zrobiło, głód mojego lokalnego patriotyzmu został lekko zaspokojony (Lankosz ma przełożyć na migoczące, kolorowe obrazki powieść Joanny Bator "Ciemno, prawie mrok").
Piszę "lekko", bo mam ciągle niedosyt pięknych widoków mojej Małej Ojczyzny w polskich filmach z ostatnich miesięcy - maleńka migawka ulicy Włodkowica w beznadziejnym filmie "Hiszpanka" (nie polecam, szkoda pieniędzy) czy Legnica grająca w "Fotografie" Waldemara Krzystka" (po "Małej Moskwie" jestem jego wielkim fanem) nie zaspokoiły mojego dużego apetytu. Wciąż czekam, aż Wrocław zagra wielką, należną mu, dużą rolę - nie tylko, jak od lat, w serialu "Pierwsza miłość", ale na przykład w filmowej wersji książek Marka Krajewskiego z nazwą "Breslau" w tytule.
Czekam z utęsknieniem na panią Agnieszkę Holland, pana Patryka Vegę lub innego reżysera, którzy w końcu wezmą się serio za opowieści z życia Eberharda Mocka, a nie tylko będą snuć plany. Cudownie byłoby też zobaczyć sfilmowane powieści Błażeja Przygodzkiego, młodego twórcy świetnych kryminałów, których akcja dzieje się współcześnie w stolicy Dolnego Śląska. Kolejne rozdziały jego książek to niemal gotowa filmowa opowieść (scenarzyści, którzy nie znają jeszcze twórczości Przygodzkiego, będą nią zachwyceni).
Ale nie tylko literatura piękna z Dolnego Śląska mogłaby zagościć w przybytkach X Muzy. Także historia (barwna, różnorodna), ta prawdziwa - naszych mam, ojców, babć czy ciotek, którzy przyjechali na Ziemie Odzyskane po II wojnie światowej - to przecudne scenariusze, które napisało samo życie. Do kiosków i saloników prasowych, sklepów i na stacje benzynowe trafił właśnie najnowszy miesięcznik "Nasza Historia", który aż kipi od opowieści o ludziach i wydarzeniach związanych z naszym regionem (to już 15. numer - polecam, bo jest niezwykle ciekawy).
Weźmy, dla przykładu, temat z okładki: opowieść o znakomitej polskiej aktorce - Poli Raksie, która rozkochała w sobie miliony Polaków dzięki roli Marusi w "Czterech pancernych i psie". To gotowy materiał na film biograficzny: po wojnie przyjechała z rodzicami do Wrocławia (zamieszkała w Leśnicy, kończyła tu podstawówkę i liceum), tutaj zaczęła się jej przygoda z filmem. Inna, egzotyczna opowieść nadająca się na serial przygodowy w kilku odcinkach to historia polskich dzieci, które z Kresów, przez mroźną Syberię, trafiły do Afryki, gdzie spędziły pod baobabem dzieciństwo, a na końcu osiadły na stałe na Dolnym Śląsku...Jak widać, samo życie pisze genialne scenariusze. Wystarczy tylko po nie sięgnąć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?