O ile pierwsza runda była wyrównana i tylko jeden z sędziów przyznał ją Kowalkiewicz, to w kolejnych Polka nie pozostawiła wątpliwości, która z zawodniczek była lepsza. Łodzianka demolowała rywalce w stójce i tylko twardej szczęce oraz ambicji Clark zawdzięcza to, że dortwała do końcowej syreny. Werdykt nie podlegał jednak dyskusji, po trzech starciach Kowalkiewicz wygrała 29:28, 29:28 i 30:27.
Dla zajmującej obecnie 10. miejsce w rankingu wagi słomkowej UFC Polki to kolejny krok do walki o mistrzowski pas. Obecnie dzierży go druga z naszych zawodniczek w największej organizacji MMA świata, Joanna Jędrzejczyk. - Realnie patrząc, jeśli wygram z Clark, a później z zawodniczką z pierwszej dziesiątki czy piątki rankingu, będę miała na koncie trzy zwycięstwa w UFC z rzędu. Wydaje mi się, że stawką kolejnej walki mógłby już być tytuł - zapowiadała nam przed walką Kowalkiewicz.