Czy zażądają w sądzie wstrzymania dystrybucji filmu? Na razie uzyskali postanowienie sądu dotyczące zwiastuna „Amoku”. Pełnomocnik rodziny zamordowanego wrocławianina nie ujawnia, jakie będą dalsze kroki.
W połowie lutego rodzina ofiary uzyskała decyzję sądu dotyczącą pokazywanego m.in. w kinach zwiastuna. Dystrybutor nie może do promocji wykorzystywać informacji, które mogłyby zidentyfikować zamordowanego mężczyznę. Nie można podawać żadnych danych, które dotyczą jego życia prywatnego i spraw osobistych.
Filmowcy odpowiadają, że ani zwiastun, ani sam film nie zawierają żadnych informacji dotyczących ofiary. Dystrybutor, firma Kino Świat, w przesłanym oświadczeniu stwierdza, że negatywna ocena filmu „jest subiektywna” i „nie ma decydującego znaczenia dla dopuszczalności dystrybucji filmu”.
- Jest wydane postanowienie sądu dotyczące promocji filmu. Zwiastun jest niezgodny z tym postanowieniem - mówi mecenas Joanna Lassota, pełnomocnik rodziny ofiary zbrodni. Co rodzina ofiary zamierza zrobić po wejściu filmu na ekrany? - Nie jestem upoważniona do udzielania informacji - mówi pani mecenas.
Postanowienie dotyczące promocji filmu to tzw. zabezpieczenie powództwa. Wstępną decyzję sądu wydano jeszcze przed wniesieniem pozwu. Obowiązuje przez rok od daty jego wydania, czyli od 15 lutego.
Można spodziewać się, że rodzina ofiary morderstwa wytoczy filmowcom proces. Nie wiadomo, kiedy to uczyni oraz czego będzie dotyczył pozew.
Przy okazji tej sprawy mecenas Lassota zadaje dwa ważne pytania: Czy polskie prawo chroni ofiary przestępstw i ich rodziny przed komercyjnym wykorzystaniem ich krzywdy? Gdzie jest granica zarabiania na cudzym nieszczęściu?
Przypomnijmy, że we wrocławskim sądzie trwa już proces wytoczony przez producentów filmu „Amok” rodzinie ofiary. Filmowcy chcą, żeby krewni, m.in. rodzice, przeprosili ich za to, że publicznie krytykowali film, twierdząc, że produkcja narusza ich dobra osobiste. Domagają się wpłacenia 60 tys. zł na cel społeczny.
Do zbrodni doszło w 2000 r. Sprawa zrobiła światową karierę z powodu Krystiana Bali i jego książki „Amok”. Są w niej pewne odniesienia do morderstwa. Najpierw zabił, a potem to opisał?
Na początku śledztwa książka była jednym z ważnych tropów: wskazała policji potencjalnego sprawcę. Okazuje się, że jeszcze przed prawomocnym wyrokiem Bala podpisał kontrakt z rzeszowską firmą, która dziś jest producentem filmu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?