Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużel. Ekstraligowi zawodnicy walczą z klubami o kasę, prawa i wizerunek

Wojciech Koerber
Nicki Pedersen (z lewej) i Tai Woffinden. Najlepiej zarabiają w Polsce.
Nicki Pedersen (z lewej) i Tai Woffinden. Najlepiej zarabiają w Polsce. Tomasz Hołod
Prezesi klubów szukają oszczędności, a zawodnicy – godnego zarobku. Trwa dialog, trzeba się spotkać w połowie drogi.

Punkt zdobyty przez zawodnika w biegu przegranym 1:5 ma kosztować pracodawcę tylko 25 procent kwoty ustalonej za wywalczone oczko. Gdy zawodnik startuje w ramach rezerwy taktycznej lub jako zastępstwo zawodnika – ma otrzymywać 50 procent kwoty wynegocjowanej za punkt. Wygląda na to, że sezon ruszy z takimi właśnie zapisami obowiązującymi wszystkich jeźdźców Ekstraligi. Żużlowcy i reprezentujące ich stowarzyszenie Metanol (szef Krzysztof Cegielski) mogą jednak w tym czasie szukać sprawiedliwości w Komisji Europejskiej. I zapewne z tej możliwości skorzystają.

Dodajmy, że powyższe ustalenia nie mają dotyczyć tych zawodników, którzy wcześniej podpisali wieloletnie kontrakty, a ostatnio tylko je prolongowali.

Co jeszcze? Do tej pory zawodnicy musieli przedkładać w klubie faktury potwierdzające, że pieniądze pobrane za tzw. podpis poszły na zakup sprzętu. Ten punkt ma jednak zniknąć. Przedsezonowe nakłady finansowe są bowiem z reguły wyższe niż górna granica kwoty (150 tys. zł), którą żużlowiec może teraz za podpis otrzymać. A czy wszystkie te górne limity są zgodne z prawem? Zawodnicy twierdzą, że nie. Że nie występują w żadnej innej dyscyplinie i mają oni sporo racji. Prezesi klubów i władze Ekstraligi bronią się z kolei skrótem NBA, gdzie obowiązuje tzw. salary cap – limit wydatków na pensje koszykarzy zatrudnionych przez klub w danym sezonie. Przy czym salary cap jest konsensusem wypracowanym przez obie strony. Gdy konsensusu brak, liga zawiesza rozgrywki i nie gra.

Działacze próbowali również forsować zapis, w myśl którego młodzieżowiec w juniorskich zawodach nie może otrzymać więcej niż 150 zł za punkt. Ten przepis będzie obowiązywał, ale tylko młodzieżowców z amatorskim kontraktem. Zawodowcy mogą natomiast negocjować, a jeśli się z pracodawcą nie dogadają, to po prostu w młodzieżowych rozgrywkach nie wystąpią.

Kością niezgody są również kevlary. Zamawiają je kluby, lecz płacą zawodnicy. Ci podnoszą larum, bo dlaczego mają sięgać do własnej kieszeni, skoro 60-70 procent miejsca na tych ubiorach musieli oddać klubom. Chcą zatem proporcjonalnego pokrywania kosztów, na takim mniej więcej poziomie – 60-70 procent po stronie klubu, reszta po stronie żużlowców. Zwłaszcza że nie muszą to być niskie koszty. Obrońcy zawodników – rzecz jasna, nieco przejaskrawiając temat - powołują się na przykład zielonogórski, gdzie Robert Dowhan – otoczony celebrytami różnej maści – może zamówić ubiory u Ewy Minge lub Armaniego. I z czego zapłacą juniorzy?

Pochylono się również nad kwestią wizerunku żużlowców, do których wszelkie prawa miały de facto kluby. Do tego stopnia, że – według prawników – zawodnik nie mógł po prawdzie odebrać przesyłki na poczcie, sygnując ją własnym podpisem. Bo prawo do tego podpisu miały przecież kluby. Rodzi się zatem pytanie – na jakich zasadach ten wizerunek wykorzystywali organizatorzy cyklu Grand Prix? To niby tylko kwestie techniczne, lecz nie bez znaczenia, skoro kary zapisane w regulaminie mogą dosięgać zawodników kwotą nawet 500 tys. zł.

Złagodzono również obowiązek noszenia przez zawodników klubowych ubiorów. Do tej pory – zgodnie z tym, co było na papierze – musieli je nosić wszędzie w dniu meczowym. Teraz będą musieli w nie wskakiwać dopiero cztery godziny przed spotkaniem, przy czym zapis dotyczy wyłącznie obrębu sportowej areny. Do kościoła można się zatem ubrać bardziej galowo, a do komunii świętej nie podchodzić w czapeczce.

Doprecyzowania wymaga też kilka innych punktów dotyczących wizerunku. Ciekawostka - żużlowcy, de facto, nie mogą udzielać poparcia politykom. Do kolejnej tury rozmów w spornych kwestiach ma dojść 16 marca.

Ligowy sezon rusza 8 kwietnia (mecz Unia Leszno – Stal Gorzów), a spartanie rozpoczną rywalizację od potyczki w Zielonej Górze (10 kwietnia, niedziela, godz. 19.30). Jak się dowiadujemy, na 21 marca (poniedziałek) planowana jest we Wrocławiu prezentacja ekipy wicemistrzów Polski. Gdzie? Trwają rozmowy, najpewniej w jednym z centrów handlowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska