Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zobacz tylko te kury! Nie dość że piękne, to z charakterem

Hanna Wieczorek
12.04.2017 wroclawjaroslaw mazur lekarz weterynarii weterynarz olesnica hodowca kury ohiki kury kogut gazeta wroclawskatomasz holod / polska press
12.04.2017 wroclawjaroslaw mazur lekarz weterynarii weterynarz olesnica hodowca kury ohiki kury kogut gazeta wroclawskatomasz holod / polska press Fot. Tomasz Ho£Od / Polska Press
- Dlaczego ohiki? Może dlatego, że dawno temu fascynowały mnie pocztówki z onagadori. A może dlatego, że od 30 lat hoduję persy. Jak koty mają długą sierść, to kury długi ogon - mówi Jarosław Mazur, weterynarz z Oleśnicy. Pan Jarosław hoduje ohiki małe, ozdobne kurki, o krótkich nóżkach, bujnych i długich piórach na grzbiecie i w ogonie.

W tym roku mija dziesięć lat, od momentu gdy w Oleśnicy pojawił się pierwszy na Dolnym Śląsku kogut japońskiej rasy ohiki. Niewielki, o złotej szyi z pięknym, długim ogonem...

- I jeden z pierwszych w Polsce - uśmiecha się lekarz weterynarii Jarosław Mazur. - Kupiłem go od hodowcy o wdzięcznym nicku „Iga”. Następne, tym razem kurki, musiałem sprowadzać już z Niemiec, bo w Polsce nikt ich wówczas nie hodował.

Czy z kurą można się zaprzyjaźnić? Niekoniecznie trzeba się przyjaźnić, ale przecież nie zawsze chodzi o to, by nawiązać więź emocjonalną ze zwierzakiem. Czasem człowiekowi się marzy, by w jego ogrodzie nie tylko rosły piękne kwiaty. Chce by coś chodziło po trawniku, pogrzebało w ziemi i zapiało od czasu do czasu. A ohiki, choć są ozdobnymi, miniaturowymi kurkami, to tak jak ich więksi kuzyni, lubią pogrzebać w ziemi, zapiać, potrzepać skrzydłami. I oczywiście znoszą jajka.

Jarosław Mazur przyznaje, że choć jego stadko ma przede wszystkim pięknie wyglądać na trawniku, to niektóre kurki i koguty lubi bardziej od innych.

- Są i takie, których nie lubię - śmieje się. - To wredne istoty, które tylko czekają, żeby mnie podziobać. Każde zwierzę ma swój charakter, mamy takie kurki, które mogą z ręki jeść. Generalnie wszystkie kurczaki, które tu się wylegają są tak dopieszczone, że raczej nie boją się ludzi.

Bo z kurą też można się porozumieć. Są ludzie, którzy nawet je szkolą. Ba, są specjalne kursy, na których kura i jej właściciel przechodzą specjalny trening. Taki wyedukowany, czy raczej wytresowany, kurak na pewno nie będzie pisał i czytał, ale można ją wyuczyć wykonywania pewnych czynności.

Wczesną wiosną w ogrodzie pana doktora kury nie biegają swobodnie. Siedzą w klatkach lub małych wolierach przylegających do kurników. Przyczyny są dwie. Nastał czas kiełkowania roślin cebulowych i trzeba je chronić przed ohiki. A na dodatek, Jarosław Mazur szykuje się na wystawę w Warszawie, więc kury z długimi ogonami nie mogą swobodnie buszować w trawie i krzakach, bo sobie pióra z ogona powyrywają.

- Poza tym porządek musi być wszędzie: u psów, kotów i kur - dodaje. - Łatwiej zachować pewne reżimy związane z hodowlą, jeśli ma się wszystko dobrze poukładane.

Na wystawę w Warszawie, a właściwie Powsinie, niecierpliwie czekają wszyscy polscy hodowcy ozdobnych kur. Normalnie w Polsce właściwie raz w tygodniu odbywa się jakaś kurza wystawa - jak nie Ciechocinku, to w Gdańsku lub Wrocławiu. W tym roku ów rytm zakłóciła ptasia grypa.

- Zimą nie było wystaw, a to właśnie pora, kiedy najlepiej pokazywać kury - opowiada dr Mazur. - Dlaczego? Ponieważ w tym czasie są najlepiej upierzone, a jeszcze się nie niosą. Nasza wrocławska wystawa, w grudniu ubiegłego roku, była chyba ostatnią w sezonie zimowym. Muszę przyznać, że byliśmy z niej dumni. Pokazaliśmy na niej ponad 90 japońskich kur kilku różnych ras. My, to znaczy Związek Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza z Klubem Kur Japońskich.

Jarosław Mazur nie wystawiał jeszcze swoich ohiki w Japonii. Ale zna hodowcę japońskich kur, który często jeździ do Kraju Kwitnącej Wiśni. - To inny świat - opowiada. - Dla Japończyków hodowla jest typowym hobby, w które wkłada się całe życie. Nie ma w tym cienia merkantylizmu. Prawdziwy japoński pasjonat nie sprzeda nigdy kury. Może ją jedynie podarować i jest to wtedy wyraz największego szacunku. W Japonii hodowcy mają swoje własne linie kur danej rasy. I ta linia zwykle ginie wraz z jego śmiercią. Bo japoński miłośnik kur nie zdradza swoich tajemnic.

Prawdziwi hobbyści hodują kury z najróżniejszych powodów. Dla jednego ważny jest kolor skorupki jaja. Czy wiedzieli Państwo, że taka araucana znosi jaja w seledynowym kolorze? Dla innego najważniejszy będzie czas piania kogutów, zwykły kogut pieje kilka sekund, ale na przykład kogut rasy totenko może piać ponad 20 sekund! W Japonii organizuje się nawet zawody takich kogutów, a ich zmagania oglądać na youtubie.

Jak długo trzeba się przygotowywać do hodowli ohiki? Jarosław Mazur uśmiecha się i mówi, że zwykle kolejność jest odwrotna: najpierw kupuje się kurkę lub koguta, a później poświęca się bardzo dużo czasu, by poznać tajniki hodowli. I dodaje, że praca hodowlana wymaga trochę wiedzy, dużo cierpliwości i samozaparcia. Ale efekty bywają wspaniałe.

Za brak wiedzy płaci się frycowe.
- Jakieś siedem lat temu lis wydusił mi wszystkie kury - wzdryga się dr Mazur. - Najpierw zginął kogut, myślałem, że uciekł. Następnej nocy zginęły wszystkie kury, ślad z zakrwawionych piór wiódł do skarpy za moim domem. Tam norę miała lisica...

Był kwiecień, lisica szukała jedzenia dla młodych. Doktor wzdycha, że nie ma do niej żalu, ale gdyby wiedział, zostawiłby dla niej przed domem kurczaka z marketu. Stado udało się odtworzyć i dzisiaj lisica już nie pożywi się u niego. Kurniki są szczelnie zamykane i żaden intruz się do nich nie dostanie.

Dlaczego ohiki? Jarosław Mazur tłumaczy, że jako dziecko oglądał u babci pocztówki z kurami onagadori, których ogony mają nawet 13 metrów długości! Na onagadori nie ma jednak odpowiednio dużo miejsca, więc wybrał ohiki - też z długimi ogonami, ale zdecydowanie mniejsze. -Poza tym, od prawie trzydziestu lat hoduję persy, koty o długiej sierści, więc to naturalne, że wybrałem kury o długich piórach - śmieje się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska