Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmarła kobieta, która była świadkiem na procesie Tomasza Komendy. Okoliczności jej śmierci bada prokuratura

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Tomasz Komenda
Tomasz Komenda Polska Press Grupa
Nie żyje Dorota P. kobieta, która była świadkiem w sprawie Tomasza Komendy i od której zaczął się jego udział śledztwie dotyczącym zbrodni w Miłoszycach. Zakończonym – przypomnijmy – osiemnastoletnim pobytem w wiezieniu. Za zbrodnię, której nie popełnił. Dorota P. zmarła w jednym z wrocławskich szpitali 9 czerwca. Prokuratura – z urzędu - wszczęła śledztwo, które ma wyjaśnić przyczyny jej śmierci.

Postępowanie prowadzi wrocławska Prokuratura Okręgowa. - Konieczne jest ustalenie przyczyny zgonu i sprawdzenie prawidłowości podejmowania działań medycznych wobec Doroty P. - mówi rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Małgorzata Klaus. Potwierdza, że kobieta miała wcześniej problemy zdrowotne. Ale bliższych informacji o ustaleniach w sprawie śledczy nie ujawniają.

Dorota P. - przed swoją śmiercią – zdążyła być już przesłuchana w śledztwie łódzkiej Prokuratury Okręgowej. Ma ono wyjaśnić jak doszło do tego, że niewinny człowiek odsiedział osiemnaście lat za zbrodnię, której nie popełnił. Czyli za gwałt i morderstwo na piętnastoletniej Małgosi K. Doszło do niego w noc sylwestrową z 31 grudnia 1996 na 1 stycznia 1997 w Miłoszcach koło Jelcza Laskowic.

Dorota P. była osobą, która doprowadziła do tego, że policja zainteresowała się Tomaszem jako domniemanym sprawcą. Powiedziała znajomemu policjantowi, który był u niej z żoną na towarzyskim spotkaniu, że Tomasz może być jednym ze sprawców zbrodni. Miała go rozpoznać na portretach pamięciowych publikowanych wówczas w mediach. Zasugerowała też, że Tomasz Komenda miał dziewczynę w Miłoszycach.

Na podstawie tych informacji policja zainteresowała się nim. Dzisiejsze śledztwo łódzkiej prokuratury ma wyjaśnić jak to się stało, że pojawiły się dowody obciążające go. Dopiero po 18 latach okazało się, że nic nie były warte. W maju Sąd Najwyższy wznowił prawomocnie zakończoną sprawę i uniewinnił Komendę.

Zmarła kilka dni temu kobieta była świadkiem na jego procesie. Zakończonym w 2004 roku prawomocnym wyrokiem skazującym go na 25 lat więzienia. Powtórzyła wówczas swoją relację o dziewczynie w „Jelczu – Miłoszycach” do której jeździć miał Komenda. Z tych zeznań wynikać miało nawet, że ową dziewczyną była późniejsza ofiara – Małgorzata K. Sąd skazujący Komendę nie dowierzał we wszystko co powiedziała. Nie uznał za dowiedzione m in to, że Tomasz Komenda znał wcześniej ofiarę. Choć przyjął – za Dorotą P. - że to Tomasz znalazł się na jednym czterech portretów pamięciowych. Rzecz w tym, że Tomasz Komenda żadnej dziewczyny w Jelczu ani w Miłoszycach nie miał. I nigdy do nikogo tam nie jeździł.

- Na pewno nie jest tak, że śmierć tego świadka blokuje łódzkie śledztwo - mówi nam profesor Zbigniew Ćwiąkalski, adwokat, pełnomocnik Tomasza Komendy. Dodaje jednak,że utrudnia je o tyle o ile nie można już dopytać o jakieś szczegóły. A przede wszystkim nie ma możliwości skonfrontowania jej z innymi składającymi zeznania lub wyjaśnienia w tej sprawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska