Trzy wraki wyjechały na lawetach z wybrzeża Korzeniowskiego na wrocławskim Kleczkowie. Zniszczone nissan almera, fiat punto oraz peugeot 206 trafią na miejski parking. Jeśli strażnikom miejskim uda się ustalić ich właścicieli, będzie to początek sporych wydatków dla nich. Koszt odholowania to 330 zł. Każda doba na parkingu miejskim kosztuje kilkadziesiąt złotych. Ponadto strażnicy sprawdzą pojazd w bazie CEPiK oraz w systemach ubezpieczeń. Jeśli okaże się, że auto nie ma ubezpieczenia OC, będzie to kosztowało właścicieli kolejne kilka tysięcy złotych.
O tym dzikim złomowisku w centrum miasta portal GazetaWroclawska.pl pisał w ubiegłym tygodniu. W czwartek rano strażnicy nadzorowali akcję wywożenia wraków. Na wybrzeżu Korzeniowskiego wciąż pozostało kilka aut, które wyglądają, jakby stały tam już bardzo długo.
ZOBACZ TAKŻE: PSTRYKNIJ WRAKA - CORAZ WIĘCEJ WASZYCH ZGŁOSZEŃ - CORAZ LEPSZE EFEKTY
Samo zapakowanie wraka na lawetę zajmuje kilka minut. Więcej pracy potrzeba, żeby zakwalifikować pojazd jako wrak, czas zajmuje próba skontaktowania się z właścicielem oraz przechowywanie auta przez jakiś okres na parkingu miejskim. Po pół roku taki samochód staje się własnością gminy.
JAK ZGŁOSIĆ WRAKA?
Zgłoszenia cały czas można wysyłać do nas poprzez facebooka Gazety Wrocławskiej lub mailowo na adres [email protected]. Aby ułatwić ewentualny kontakt strażnikom miejskim, dobrze podać swoje dane kontaktowe.
Usunięty w czwartek, 18 czerwca peugeot 206 jest 150 wrakiem sprzątniętym przez straż miejską. To mało, mówią strażnicy, ale z powodu epidemii przez kilka miesięcy formacja podlegała wojewodzie i mogła zajmować się tylko sprawami związanymi z koronawirusem.
- Zanim odholujemy auto próbujemy skontaktować się z jego właścicielem. Jeśli uda się do niego dotrzeć, to ma 7 dni na usunięcie wraku. Zwykle na 100 takich wezwań, około połowa kończy się zabraniem pojazdu przez właściciela – tłumaczy Włodzimierz Pusz ze straży miejskiej.
Za wrak kwalifikujący się do wywiezienia najłatwiej uznać samochód, który nie ma tablic rejestracyjnych i np. powybijane szyby czy brak powietrza w oponach. Straż miejska może zajmować się autami pozostawionymi na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu.
Ponieważ stacje utylizacji pojazdów muszą bezpłatnie przyjąć każdy pojazd, w miejsca takie jak wybrzeże Korzeniowskiego trafiają najczęściej auta z bałaganem w dokumentacji lub takie, które były kiedyś w różnych okolicznościach oddane np. jako zastaw. Włodzimierz Pusz dodaje, że widoczną grupę stanowią też samochody pozostawione przez osoby z zagranicy. Ludzie ci porzucają auto, kiedy muszą wyjechać lub gdy samochód rozpadnie się i jego naprawa jest zbyt droga. Jeśli są zarejestrowane na cudzoziemców z Europy Zachodniej próby kontaktu z tymi ludźmi przynoszą czasem pozytywny skutek. W przypadku Ukraińców znalezienie właściciela przez zagraniczne urzędy jest praktycznie niemożliwe.
Porzucanych gdzie popadnie aut jest coraz więcej i strażnicy nie mają wątpliwości, że problem będzie narastał.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?