Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zgorzelec: Pochowano strażaka z Gronowa - ofiarę powodzi

Janusz Pawul
Druha Andrzeja żegnali wszyscy zgorzeleccy strażacy
Druha Andrzeja żegnali wszyscy zgorzeleccy strażacy Janusz Pawul
Dzisiaj w Gronowie w powiecie zgorzeleckim odbył się pogrzeb Andrzej Traczewskiego, 55-letniego strażaka ochotnika, który zginął w czasie powodzi.

W ostatnią drogę z panem Andrzejem wyruszyli z wiejskiego kościółka przyjaciele z Ochotniczej Straży Pożarnej w Gronowie i koledzy ze wszystkich ochotniczych straży w powiecie zgorzeleckim. W pogrzebie wziął także udział wojewoda dolnośląski Rafał Jurkowlaniec, który przekazał rodzinie przyznany pośmiertnie strażakowi Medal za Ofiarność i Odwagę. Ceremonia pogrzebowa miała uroczystą oprawę.

- Chcę podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do jej przygotowania - powiedziała nam wdowa po strażaku. Andrzej Traczewski razem z kolegami w sobotę, 7 sierpnia, wiózł samochodem worki na piasek do zagrożonej zalaniem wsi Ręczyn. Gdy auto było pomiędzy Radomierzycami a Ręczynem, w pobliżu mostu na rzece Witce, na drodze 352 ze Zgorzelca do Bogatyni, pękła zapora w pobliskim Niedowie. Miliony litrów wody ruszyły wtedy z wielką siłą w dół potoku, który w oka mgnieniu zamienił się w szeroką na kilkaset metrów, rwącą rzekę. Wielka masa uderzyła w strażacki samochód.

- Strażak został zmyty przez gwałtowną falę wezbraniową - mówił po wypadku Paweł Frątczak, rzecznik Państwowej Straży Pożarnej. - Dwóch kolegów usiłowało go uratować. Niestety, nie udało się im. Ciało Andrzeja Traczewskiego zostało odnalezione dopiero następnego dnia, w niedzielę, 8 sierpnia.

Strażacy z Gronowa nie chcą rozmawiać o tym, co się stało. Bardzo to przeżywają. Są załamani. Kazimierz Olczak, prezes OSP w Gronowie, mówił nawet kolegom, że chce się wycofać z pracy w straży. - Powiem tylko tyle, że Andrzej to był dobry człowiek i dobry strażak. Ale nic więcej mówić nie będę. Mnie tam z nimi nie było. Miałem jechać na tę akcję dopiero w niedzielę - zastrzega Henryk Kurzyński, komendant OSP w Gronowie.

- No poszedł! Co zrobić?! Zawyła syrena, to poszedł. Zawsze chodził pomagać ludziom, taki był - mówi wdowa pod strażaku. Osierocił dwóch synów i trzyletnią wnuczkę. Kazimierz Słabicki, zastępca wójta gminy Zgorzelec i prezes Ochotniczych Straży Pożarnych w powiecie zgorzeleckim zapewnia, że rodzina dostanie odszkodowanie i będzie otoczona opieką.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska