W stan pogotowia postawiony został także specjalny oddział nurków straży pożarnej w Opolu, który już sposobił się do drogi. To wszystko dlatego, że krótko przed południem ktoś zadzwonił na policję z informacją, że na żwirowni w Żarce nad Nysą mógł się utopić człowiek. Głos w słuchawce poinformował, że kolega poszedł się kąpać i już nie wrócił. Ten jeden telefon zmobilizował całą armię ludzi. Jak się jednak okazało - na szczęście - niepotrzebnie. Rozpytywani plażowicze na brzegu żwirowni nie zauważyli niczego podejrzanego. Żadnego topielca nie znaleziono także z motorówki. Tymczasem telefon tego, kto powiadomił o wypadku nagle zamilkł, został wyłączony. Policja namierzyła jednak numer dzwoniącego i jeśli pozwolił sobie na głupi dowcip, słono za to zapłaci.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?